Wywłaszczeni przez Auschwitz

270 rodzin chce od polskiego rządu odszkodowań za mienie, które odebrali im Niemcy

Publikacja: 16.11.2009 01:42

250 rodzin wywłaszczonych w związku z budową obozu Auschwitz-Birkenau złożyło wnioski w 2001 r. i do

250 rodzin wywłaszczonych w związku z budową obozu Auschwitz-Birkenau złożyło wnioski w 2001 r. i dostało pieniądze od Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Nie wszyscy jednak zdążyli załatwić formalności

Foto: Fotorzepa, AW Andrzej Wiktor

Troje małopolskich posłów przygotowało założenia specjalnej ustawy, która ma umożliwić rekompensaty. Za wzór posłużą przepisy dotyczące Zabużan.

Politycy chcą pomóc osobom, które do dziś nie otrzymały odszkodowań za wywłaszczenie z terenu, na którym powstał Auschwitz-Birkenau, niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady.

Przed kilkoma laty pieniądze w ramach odszkodowań wypłacała Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie. Dostało je 250 rodzin. Ale nie wszyscy zdążyli złożyć wnioski, które trzeba było wysyłać do Szwajcarii.

– Były na to tylko cztery miesiące – mówi Marek Konior, prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych przez III Rzeszę na rzecz Budowy KL Auschwitz. – Bundestag w sierpniu 2001 r. przyjął ustawę, zgodnie z którą termin składania wniosków mijał 31 grudnia 2001 r. Tymczasem o pieniądze starają się starsze osoby, dla których złożenie dokumentów nie jest proste.

Od tego czasu osoby, które nie otrzymały odszkodowań, wciąż o nie zabiegają. Teraz wsparli ich politycy.

– Najlepiej by było, gdyby odszkodowania także dziś wypłacili Niemcy. Ale na to nie ma raczej szans – mówi Stanisław Rydzoń, poseł SLD z Brzezinki. Udało mu się w tej sprawie stworzyć ponadpartyjną koalicję, bo wspierają go Beata Szydło z PiS oraz Janusz Chwierut z PO. Polityk SLD nie jest przesadnym optymistą. Wie, że jeśli nie będzie dobrej woli rządzących, poselski projekt ustawy może utknąć w parlamencie na lata.

Rydzoń pochodzi z Brzezinki. Jego rodzice stracili dwa domy, gdy Niemcy zakładali obóz koncentracyjny. – W budynku, który zabrano ojcu, tzw. Białym Domku, zagazowano potem Edytę Stein – mówi. Zarzeka się, że sam o odszkodowanie nie będzie się ubiegać. – Dochody parlamentarzysty nie są tak niskie, by warto było psuć sobie opinię – twierdzi.

Posłanka Szydło jest przekonana, że rekompensaty poszkodowanym się należą. – To skomplikowana sprawa, więc po konsultacjach z prawnikami wymyśliliśmy, że specjalna ustawa to najprostsze rozwiązanie – tłumaczy.

Politycy podkreślają, że nie chodzi o kolosalne pieniądze. Roszczenia zaspokoiłoby 2,5 mln euro. Starający się o odszkodowania wyceniają bowiem swe utracone majątki na ok. 13 mln zł. – Osoby, którym wypłacono środki z Fundacji Pojednanie, dostawały od 8,5 do nawet 30 – 40 tys. euro – mówi poseł Rydzoń. – Średnio ok. 50 tys. zł na rodzinę.

[srodtytul]Na przymusowej kwaterze[/srodtytul]

Większość Polaków wyrzuconych z domów przez Niemców miała w 1940 r. zaledwie godzinę na spakowanie rzeczy. Konfiskowane budynki często rozbierano. W samej Brzezince zniknęło 600 domów. Cegieł użyto do budowy kobiecych baraków w obozie.

Pozbawionych lokum „dokwaterowano” do obcych ludzi. Dlatego o pieniądze walczą też osoby, u których mieszkali wysiedlani. Do domu Józefa Kozioła, obecnie wiceprezesa Stowarzyszenia Poszkodowanych przez III Rzeszę na rzecz Budowy KL Auschwitz, wprowadziły się wtedy cztery rodziny. Wojnę przeżyły tam 24 osoby.

O rekompensatę starają się także dwaj bracia Kozioła i jego znajomy – przesiedlony do pod- oświęcimskiej miejscowości Dwory Karol Rembiesa. Na miejscu jego domu ustawiono baterię dział przeciwlotniczych.

– Mojej babci także zabrano dom – mówi Marek Konior. – Po wysiedleniu, m.in. w Sudety, udało jej się do niego wrócić. Ale pracowała jako służąca u Niemki, która ten dom zajęła. Babcia odszkodowania nie doczekała. Zmarła w 1996 roku.

O odszkodowanie starają się również ci, których rodzinne włości leżały nie na terenie samego Auschwitz-Birkenau, ale w miejscach 40 podobozów.

[srodtytul]Rząd zrzekł się roszczeń od Niemców[/srodtytul]

Posłowie wspierający poszkodowanych napisali do premiera Donalda Tuska. Z odpowiedzi, jaką otrzymali od wiceministra spraw zagranicznych Jana Borkowskiego, wynika, że zawierając porozumienia o wypłacie odszkodowań przez Fundację Pojednanie, nasz kraj zadeklarował, że nie będzie dochodził dalszych roszczeń.

[wyimek]Uznaliśmy, że specjalna ustawa to najlepsze rozwiązanie - Beata Szydło posłanka PiS[/wyimek]

Rząd za nieuzasadnione uważa też wypłacanie odszkodowań z polskiego budżetu. „Działanie zakładające odpowiedzialność finansową ofiary, a nie sprawcy zbrodni, stanowiłoby zaprzeczenie historycznej prawdy oraz wieloletnich starań polskich rządów” – napisał wiceminister Borkowski.

– Przecież z polskich środków była realizowana tzw. ustawa zabużańska – mówi oburzony poseł Rydzoń. Według niego polski rząd wsparł tych, którzy odszkodowania od fundacji dostali. – W 2004 roku zdecydowano, że od tych środków nie będzie pobierany podatek. Czy to nie jest de facto wsparcie z budżetu? – pyta polityk SLD.

[srodtytul]Prawnicy: sprawa do załatwienia w Polsce[/srodtytul]

Marek Konior nie wyklucza, że poszkodowani zdecydują się na pozwy przeciwko państwu niemieckiemu, ale woleliby sprawę załatwić w kraju.

Senator Zbigniew Cichoń (Klub PiS), znany adwokat występujący w sprawach Zabużan przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, uważa, iż sprawiedliwość wymaga, aby ci, którzy utracili nieruchomości pod budowę obozu, dostali rekompensatę. Nie wyklucza, że poparłby projekt odpowiedniej ustawy.

Mecenas Bartłomiej Sochański, także występujący przed Trybunałem w Strasburgu: – Ludziom, którym odebrano bezprawnie własność, należy się odszkodowanie albo restytucja. Zobowiązana do naprawienia szkody jest Rzeczpospolita Polska, bo to ona przejęła te tereny po wojnie.

Według Sochańskiego żądanie odszkodowania od Niemiec jest prawnie bezzasadne z uwagi na tzw. traktat moskiewski z 1990 r. (układ o ostatecznym uregulowaniu sprawy Niemiec) oraz upływ terminów przedawnienia. Adwokat uważa też, że kierowanie roszczeń do Niemców wywołałoby dziś na arenie międzynarodowej „niekorzystny obraz Polaków żerujących na niewyobrażalnej tragedii”.

– Gdyby mnie przysługiwało prawo do odszkodowania za te tereny, nie dochodziłbym go, bo te pieniądze są złe – zaznacza. Dodaje jednak: – Gdyby polski premier chciał, znalazłby sposób zawarcia ugody z poszkodowanymi bez kierowania roszczeń do Niemców. Choć znam kilku niemieckich adwokatów, którzy dla rozgłosu by się tej sprawy podjęli.

Problemem zainteresował się rzecznik praw obywatelskich. Posłowie pilotujący sprawę i prezes stowarzyszenia 20 listopada spotkają się z Januszem Kochanowskim. – Liczymy, że coś nam doradzi – mówi Marek Konior. Rydzoń dodaje, że poszkodowani zwrócą się też do przewodniczącego europarlamentu Jerzego Buzka. – Gdyby wszystkie starania zawiodły, myślimy o działaniach niekonwencjonalnych – zapowiada. Jakich? Wywieszaniu transparentów wokół muzeum czy manifestacji. – To byłby wstyd dla polskiego rządu – uważa poseł SLD. Zapewnia jednak, że „to ostateczność”.

[i] Masz pytanie wyślij e-mail do autorki:

[mail=e.losinska@rp.pl]e.losinska@rp.pl[/mail][/i]

Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie