– Impreza była imponująca, choć na stojąco i z dosyć banalnym kateringiem – opowiada o kwietniowych imieninach lidera SLD były premier Józef Oleksy. – Przyszło dużo więcej ludzi niż przed rokiem, chyba ze 150 osób. Ale wcale mnie to nie dziwi, bo zawsze wraz z umacnianiem się partii rośnie sympatia do lidera, a gdy partia spada w sondażach, uczucia do lidera też się ochładzają. Widziałem to nieraz.
Grzegorz Napieralski, którego imieniny wypadły w tym roku w Niedzielę Wielkanocną, wyprawił przyjęcie tydzień wcześniej.
– Pojawili się nawet ludzie, których nie widziałem na Rozbrat od lat, w tym wszyscy starzy działacze z wyjątkiem Aleksandra Kwaśniewskiego – mówi inny uczestnik imprezy.
Trudno się dziwić, bo były prezydent nie ma żadnego interesu do lidera SLD, a pozostali mają. Wszak zbliża się czas układania list wyborczych i zapewne w opinii wielu gości obecność na imieninach przewodniczącego pomaga w uzyskaniu dobrego miejsca na liście.
Tydzień po liderze SLD swoje imieniny wyprawiał Jerzy Jaskiernia w warszawskim Domu Chłopa. – Ta impreza też była huczna, zaproszono chyba z 250 osób, ale byli to głównie prawnicy, uczestnicy konferencji o prawach człowieka, którą Jurek organizował – opowiada Oleksy, który twierdzi, że nikogo na swoje imieniny nie zaprasza, choć jego żona zawsze przygotowuje poczęstunek. – Kto pamięta, ten wpada do mnie do domu bez zaproszenia, ale i tak było ze 120 osób, a dwa razy tyle zadzwoniło z życzeniami. Połowa z tych dzwoniących chyba nie wie, że ja już nie mam żadnej władzy – dodaje.