Karolina Gruszka, Jerzy Stuhr, Michał Żebrowski czy Paweł Deląg. To tylko początek długiej listy polskich aktorów, których docenili rosyjscy reżyserzy. W rosyjskiej produkcji zagrał chociażby Bogusław Linda czy znana z roli Ligii w ekranizacji „Quo vadis" Magdalena Mielcarz.
Nie tylko w Holywood
– To fakt. Polscy aktorzy coraz chętniej występują w rosyjskich produkcjach – mówi „Rz" Małgorzata Szlagowska, dyrektor Festiwalu Filmów Rosyjskich „Sputnik nad Polską". – Gaża, którą tam dostają, jest od 5 do 10 razy wyższa niż w Polsce. Wielu z nich odpowiada też organizacja na planie. Rosjanie są bardziej spięci i gotowi do pracy.
Znawcy tematu przyznają, że nasze gwiazdy są też dobrze odbierane przez rosyjską publiczność. Ta od lat zachwyca się kreacją polskiej aktorki Barbary Brylskiej w kultowej radzieckiej komedii „Ironia losu".
Choć film powstał w 1975 roku, to wciąż śmieszy do łez, a wschodni sąsiedzi zachwycają się urodą Brylskiej, która stała się żywym symbolem Polski w tamtym kraju. – Dzięki tej roli zdobyła w ZSRR ogromną popularność. Do tej pory wielu Rosjan ją wspomina – przyznaje krytyk filmowy Wiesław Kot. Dodaje, że rozpoznawany był też Stanisław Mikulski. – Rosjanie pokochali wyświetlanego także u nich Klossa – mówi Kot.
„W Rosji panuje mit polskich aktorek, wciąż kojarzymy się tam z klasą, tajemniczością, elegancją, kobiecością, nienagannym gustem. Na początku, kiedy przedstawiałam się jako polska aktorka, ludzie patrzyli na mnie jak na drugą Barbarę Brylską" – mówiła w wywiadzie dla „Newsweeka" Karolina Gruszka.