Jasne światło, dynamicznie zmieniające się obrazy – taka reklama to marzenie każdego reklamodawcy. Trudno bowiem przejść obok niej, nie zerkając na silne, kolorowe światło. Dlatego od kilku lat reklamowe ekrany oparte na diodach LED wyrastają przy ruchliwych trasach i w miastach jak grzyby po deszczu. A wraz z nimi problemy.
– Nic nie rozprasza bardziej. Jedziesz sobie ruchliwą ulicą, a tu nagle błysk. Trwa tylko moment, jednak o tragedię nietrudno – mówi Paweł Zakrzewski, kierowca z Poznania.
Jaskrawe światło przeszkadza nie tylko kierowcom. – To prawdziwy koszmar. W mieszkaniach mamy nieustający dzień – powtarzają mieszkańcy domów, na które pada blask.
Z uciążliwością trudno walczyć. Urzędnicy z Poznania znaleźli jednak sposób.
Z luksomierzem na ulicę
Po pierwsze, wyszukali reklamy powieszone nielegalnie. – Przy okazji kompleksowych kontroli nośników reklamowych udało nam się wykryć kilka, które były budowlanymi samowolami – przyznaje Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.