Reklama

„Mortal Kombat" jak „Jaś i Małgosia"

Amerykańskie dzieci będą mogły nadal legalnie kupować i wypożyczać gry zawierające krwawe sceny przemocy. Odebranie im tego prawa naruszałoby bowiem konstytucyjną wolność słowa – uznał Sąd Najwyższy.

Aktualizacja: 28.06.2011 04:18 Publikacja: 28.06.2011 04:13

„Mortal Kombat" jak „Jaś i Małgosia"

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Korespondencja z Waszyngtonu

Prawna batalia w tej sprawie ciągnęła się od 2005 roku. Wtedy to adwokaci potężnych producentów gier komputerowych – których roczne dochody szacuje się na 10,5 mld dolarów – zaskarżyli przyjęte przez władze Kalifornii prawo. Przewidywało ono tysiąc dolarów (ok. 2800 zł) grzywny dla sprzedawców, którzy zostaliby złapani na sprzedaży niepełnoletnim brutalnych strzelanek itp. Dzięki prawnikom nigdy nie zdążyło nawet jednak wejść w życie.

W poniedziałek Sąd Najwyższy ostatecznie zakończył prawny spór, uznając stosunkiem głosów 7 do 2, że kalifornijskie prawo było sprzeczne z konstytucją.

Sędzia Antonin Scalia zauważył, że w przeciwieństwie do twardej pornografii, w Stanach Zjednoczonych „nie ma tradycji zakazywania dzieciom dostępu do treści zawierających przemoc". Zdaniem sędziego zakazanie gry w „Mortal Kombat" mogłoby zaś prowadzić do wpisania na czarną listę baśni braci Grimm, „Królewny Śnieżki" czy „Jasia i Małgosi", którzy „zabili swoją porywaczkę, piekąc ją żywcem w piekarniku". Z dziełami zawierającymi przemoc – takimi choćby jak „Odyseja" – zaznajamiają młodzież sami nauczyciele.

Odpowiedzialność za to, jak bawią się dzieci, powinni więc, zdaniem Sądu Najwyższego, ponosić ich rodzice, a nie sprzedawcy gier. Zwłaszcza że w Stanach Zjednoczonych gry są odpowiednio oznakowane w zależności od tego, czy zawierają przemoc, wulgaryzmy czy elementy erotyczne.

Reklama
Reklama

Z taką argumentacją nie zgodził się sędzia Stephen Breyer, który przytaczał wyniki badań wskazujących na to, że pełne przemocy gry komputerowe mogą wyrządzić krzywdę dziecięcej psychice. Zastanawiał się też, czy logiczne jest dopuszczanie dzieci do brutalnych gier i jednoczesne zabranianie im dostępu do nagości.

– Jaki sens ma zakaz sprzedaży 13-letniemu chłopcu magazynu ze zdjęciem nagiej kobiety i chronienie prawa do sprzedaży temu samemu 13-latkowi interaktywnej gry wideo, w której aktywnie, choć wirtualnie, wiąże on, knebluje, a potem torturuje i zabija kobietę? – zastanawiał się sędzia Breyer.

Korespondencja z Waszyngtonu

Prawna batalia w tej sprawie ciągnęła się od 2005 roku. Wtedy to adwokaci potężnych producentów gier komputerowych – których roczne dochody szacuje się na 10,5 mld dolarów – zaskarżyli przyjęte przez władze Kalifornii prawo. Przewidywało ono tysiąc dolarów (ok. 2800 zł) grzywny dla sprzedawców, którzy zostaliby złapani na sprzedaży niepełnoletnim brutalnych strzelanek itp. Dzięki prawnikom nigdy nie zdążyło nawet jednak wejść w życie.

Reklama
Społeczeństwo
Skandal we Włoszech: Intymne zdjęcia kobiet na Facebooku. „Wirtualny gwałt”
Społeczeństwo
Wielkie budowy w Niemczech. Dużo później, dużo drożej. Nowy symbol - więzienie w Zwickau
Austria
Austria: 13-latka wywierciła otwór w czaszce pacjenta. Mama pozwoliła, stanie przed sądem
Społeczeństwo
Koreański Sąd Najwyższy kończy spór o „Baby Shark”. Amerykański kompozytor przegrał po sześciu latach
Społeczeństwo
8-latki na Litwie będą się uczyć budowy i obsługi dronów
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama