Antifa Polska znów daje o sobie znać. Po zadymach 11 listopada, które wywołali zaproszeni przez nią niemieccy bojówkarze, teraz publikuje wykradzione w sieci dane Polaków uznanych przez nią za faszystów. I zachęca do działań wymierzonych w te osoby.
Bojówkarze z polskiego odłamu nieformalnej międzynarodowej organizacji Antifa nazwali to operacją Blitzkrieg. Informacje o osobach z listy mieli wydobyć hakerzy z międzynarodowej grupy Anonymous, którzy włamali się na "neonazistowskie, faszystowskie i nacjonalistyczne witryny". Z danych od hakerów antifowcy wyłowili polsko brzmiące nazwiska 450 osób wraz z ich domowymi adresami. Są wśród nich zarówno mieszkańcy naszego kraju, jak i Polacy mieszkający obecnie w Irlandii, Wielkiej Brytanii i USA.
"Zachęcamy do przejrzenia listy i podjęcia działań wymierzonych w osoby na niej figurujące (...). Sąsiedzi, rodzice, koledzy i koleżanki z pracy tych osób na pewno chętnie dowiedzą się, z kim mają na co dzień do czynienia" - piszą bojówkarze z Antify. Twierdzą, że "nikt nie wziął się tam z przypadku". Jednak by znaleźć się na liście, wystarczyło być klientem internetowych sklepów z odzieżą takich firm jak np. Lonsdale, popularnych wśród kibiców. Dla lewaków produkty tej firmy to znak rozpoznawczy nazistów.
Antifa nie odpowiedziała na naszą prośbę o kontakt.
- Mamy tu do czynienia nie tylko z naruszeniem przepisów administracyjnych, ale i prawdopodobnie podżeganiem do przemocy wobec osób wymienionych na liście. Prokuratura powinna bezwzględnie rozpocząć postępowanie karne - ocenia Jacek Bąbka, prezes Fundacji Badań nad Prawem. Jego zdaniem nadzór nad postępowaniem powinien objąć prokurator generalny.