Według dwóch prestiżowych ośrodków analitycznych brytyjska gospodarka ponownie znalazła się w recesji. The Ernst and Young Item Club oraz Centre for Economic and Business Research (CEBR) szacują, że PKB Wielkiej Brytanii skurczyło się w ostatnim kwartale 2011 roku i będzie dalej ujemne w ciągu pierwszego kwartału tego roku. Dwa kwartały na minusie z rzędu oznaczają recesję.
Eksperci od dawna przewidywali, że Wielkiej Brytanii grozi podwójne dno kryzysu. W 2008 i 2009 roku brytyjska gospodarka skurczyła się aż o 7 procent. Tym razem nie ma być aż tak źle. Zdaniem ekspertów recesja wyniesie ok. 0,4 proc. W lecie mogą się pojawić oznaki niemrawego ożywienia gospodarczego. Jeśli ten scenariusz się spełni, rok mógłby się zakończyć wzrostem gospodarczym na poziomie 0,2 proc.
– Główną przyczyną recesji w Wielkiej Brytanii są kłopoty strefy euro. Oszczędności wprowadzane w wielu krajach zmniejszają w nich popyt i hamują brytyjski eksport. Dodatkowo niepewność na rynkach finansowych odbija się niekorzystnie na brytyjskim sektorze bankowym – tłumaczy „Rz" prof. Sebastian Dullien z berlińskiego oddziału European Council on Foreign Relations.
Rząd zapewnia, że robi co może, aby przeprowadzić kraj przez „sztorm"
Światowe rynki nie mają zaufania do strefy euro, ponieważ unijni przywódcy wciąż nie przedstawili wiarygodnego planu zacieśnienia dyscypliny finansowej, która uniemożliwiłaby nadmierne zadłużanie się państw członkowskich. Przyczynił się do tego m.in. brytyjski premier, wetując plan zmian traktatowych, które miałyby wymusić większą dyscyplinę finansową. David Cameron obawiał się, że przy okazji wprowadzony zostanie podatek od transakcji finansowych, który uderzyłby w londyńskie City generujące 10 proc. brytyjskiego PKB.