Śmierć z dowozem do domu

Holendrzy, którzy nie chcą już dłużej żyć, mogą wezwać do domu specjalną ekipę zajmującą się eutanazją

Publikacja: 02.03.2012 20:59

Śmierć z dowozem do domu

Foto: copyright PhotoXpress.com

Każdy z sześciu zespołów z Levenseindekliniek (Kliniki Końca Życia) składa się z lekarza i pielęgniarki. Pozbawia klienta życia w jego mieszkaniu lub domu. Wystarczy, że chory spełnia przewidziane w ustawie warunki: jest świadomy tego, co robi, a jego schorzenie nie może być wyleczone.

Nowatorska usługa skierowana jest głównie do tych pacjentów, którym lekarze rodzinni, powołując się na przekonania moralne, odmówili zgody na wcześniejsze zakończenie życia. – Naprawdę nie przekraczamy żadnych granic – przekonuje Walburg de Jong, rzeczniczka Levenseindekliniek – największej tego typu kliniki na świecie. Ci ludzie mają prawo do śmierci, a mimo to ktoś im go odmawia. W takich przypadkach nasza usługa będzie doskonałym rozwiązaniem ich problemów – mówi.

Holandia zalegalizowała eutanazję już w kwietniu 2002 roku – jako pierwszy kraj na świecie. W 2010 roku liczba zabiegów zakończenia życia na życzenie wzrosła o 19 procent, do 3136 rocznie.

Rzeczniczka Levenseindekliniek spodziewa się, że mobilne zespoły będą uśmiercać około tysiąca osób rocznie. – Tylko w czwartek odebraliśmy 30 zgłoszeń od zainteresowanych – chwali się w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Jak przypomina AFP, każdy zabieg eutanazji musi zostać zgłoszony do jednej z pięciu specjalnych komisji – składającej się z lekarza, prawnika i etyka – która sprawdza, czy przeprowadzono go zgodnie z przepisami.

Mimo że nowa praktyka została zaakceptowana przez holenderską minister zdrowia Edith Schippers, wielu etyków i specjalistów podchodzi do niej sceptycznie. Nawet członkowie Royal Dutch Society of Doctors (Holenderskiego Królewskiego Towarzystwa Lekarskiego), którzy swego czasu poparli śmierć na życzenie, wątpią, czy lekarze z zespołów eutanazyjnych będą w stanie właściwie ocenić stan zdrowia pacjenta.

Każdy z sześciu zespołów z Levenseindekliniek (Kliniki Końca Życia) składa się z lekarza i pielęgniarki. Pozbawia klienta życia w jego mieszkaniu lub domu. Wystarczy, że chory spełnia przewidziane w ustawie warunki: jest świadomy tego, co robi, a jego schorzenie nie może być wyleczone.

Nowatorska usługa skierowana jest głównie do tych pacjentów, którym lekarze rodzinni, powołując się na przekonania moralne, odmówili zgody na wcześniejsze zakończenie życia. – Naprawdę nie przekraczamy żadnych granic – przekonuje Walburg de Jong, rzeczniczka Levenseindekliniek – największej tego typu kliniki na świecie. Ci ludzie mają prawo do śmierci, a mimo to ktoś im go odmawia. W takich przypadkach nasza usługa będzie doskonałym rozwiązaniem ich problemów – mówi.

Społeczeństwo
65 lat to jeszcze nie senior? W Korei Płd. apele o pracę do 70. urodzin
Społeczeństwo
Moskwa: płatności tylko gotówką, bo Kreml chroni swą paradę
Społeczeństwo
„Większość ofiar to kobiety i dzieci”. Nowe doniesienia o ekshumacjach Polaków w Puźnikach na Ukrainie
Społeczeństwo
Wojna przebudziła Ukraińców. Żegnają się z językiem rosyjskim
Społeczeństwo
Nie żyje najstarsza osoba na świecie. Inah Canabarro Lucas miała 116 lat
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem