Każdy z sześciu zespołów z Levenseindekliniek (Kliniki Końca Życia) składa się z lekarza i pielęgniarki. Pozbawia klienta życia w jego mieszkaniu lub domu. Wystarczy, że chory spełnia przewidziane w ustawie warunki: jest świadomy tego, co robi, a jego schorzenie nie może być wyleczone.
Nowatorska usługa skierowana jest głównie do tych pacjentów, którym lekarze rodzinni, powołując się na przekonania moralne, odmówili zgody na wcześniejsze zakończenie życia. – Naprawdę nie przekraczamy żadnych granic – przekonuje Walburg de Jong, rzeczniczka Levenseindekliniek – największej tego typu kliniki na świecie. Ci ludzie mają prawo do śmierci, a mimo to ktoś im go odmawia. W takich przypadkach nasza usługa będzie doskonałym rozwiązaniem ich problemów – mówi.
Holandia zalegalizowała eutanazję już w kwietniu 2002 roku – jako pierwszy kraj na świecie. W 2010 roku liczba zabiegów zakończenia życia na życzenie wzrosła o 19 procent, do 3136 rocznie.
Rzeczniczka Levenseindekliniek spodziewa się, że mobilne zespoły będą uśmiercać około tysiąca osób rocznie. – Tylko w czwartek odebraliśmy 30 zgłoszeń od zainteresowanych – chwali się w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Jak przypomina AFP, każdy zabieg eutanazji musi zostać zgłoszony do jednej z pięciu specjalnych komisji – składającej się z lekarza, prawnika i etyka – która sprawdza, czy przeprowadzono go zgodnie z przepisami.