Gdy Mateusz Janicki w czasie spektaklu „Sytuacja graniczna” Michała Zadary zaczął uzasadniać, dlaczego polskie państwo nie może humanitarnie traktować migrantów na granicy białoruskiej, przez chwilę miałem wrażenie, że słucham pokrewnej symetrystycznej duszy. Wielka apologia nieczułości na sytuację graniczną ludzi sprowadzonych przez Aleksandra Łukaszenkę utkana była wyłącznie z wypowiedzi polityków. Słowa z haniebnej konferencji prasowej Mariusza Kamińskiego (pamiętają państwo te sugestie, że migranci są zoofilami?) przetkano bezdusznymi wypowiedziami Bartłomieja Sienkiewicza, antymigranckie tyrady Jarosława Kaczyńskiego – niechętnymi uchodźcom wypowiedziami Donalda Tuska. I gdyby nie to, że cytaty podpisano nazwiskami polityków w napisach widocznych w tle, trudno byłoby rozróżnić, co mówił Kamiński, a co Sienkiewicz, co Tusk, a co Kaczyński.