Zrównoważenie budżetów samorządowych przedsiębiorstw komunikacyjnych to jedno z najtrudniejszych zadań samorządów. Często oznacza podwyżki cen biletów i szukanie oszczędności. Tylko w tym roku podwyżki wprowadzono lub zapowiedziano m.in. w Szczecinie, Białymstoku, Gdańsku, Bochni, Lublinie, Krakowie, Poznaniu i Częstochowie.
Władze centralne mają inny pomysł na rozwiązanie problemu. Jak dowiedziała się Rz", do końca roku mają powstać projekty przepisów, nakładających na przedsiębiorców lokalny podatek na komunikację miejską. Wzorem mają być rozwiązania francuskie.
Tam od lat 70. ubiegłego wieku miejskich przewoźników wspierają wszystkie lokalne firmy zatrudniające więcej niż dziewięciu pracowników, chyba że zapewnia ona pracownikom własne dowozy. „Transport Versement", bo tak nazywa się ten lokalny podatek, ma różne stawki: od 0,55 proc. płac swych pracowników w miejscowościach do 100 tys. mieszkańców do nawet 1,75 proc. w metropoliach. Tamtejsze władze wyszły z założenia, że przedsiębiorcy powinni dokładać się do usługi polegającej na dowożeniu ich pracowników.
Taki sposób współfinansowania komunikacji miejskiej przez biznes lokalny znalazł się w katalogu dobrych praktyk, rekomendowanych dla pozostałych państw UE przez autorów międzynarodowego, unijnego projektu Caprice, zakończonego w ubiegłym roku. W raporcie wskazują oni, że np. w Paryżu i w regionie Ille de France podatek od lokalnych firm zapewnił w 2009 r. tamtejszej komunikacji aglomeracyjnej wpływy na niemal identycznym poziomie jak ze sprzedaży biletów (po ok. 3 mld euro).
– Prace nad wprowadzeniem tych rozwiązań w Polsce mają charakter wstępny, nie mogę zdradzić żadnych szczegółów – zastrzega Adrian Furgalski. Ten ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR uczestniczył w spotkaniu, jak sam to określa – „wąskiego grona najważniejszych decydentów", rozważających tę koncepcję. Jak powiedział „Rz", w maju – czerwcu ma się odbyć kolejna narada, a projekty przepisów mają powstać późną jesienią.