Kiedy zawodzą instytucje państwa, urzędnicy rzucają obywatelowi kolejne kłody pod nogi, a prawo zmienia się tak szybko, że nawet prawnicy zaczynają gubić się w gąszczu coraz mniej zrozumiałych przepisów, zwykły szary obywatel ma prawo czuć się zagubiony.
Będąc bezsilnym, zagubionym i często niesprawiedliwie potraktowanym czy to przez sąd, prokuraturę czy przez burmistrza, wójta, dyrektora państwowej firmy, lokalnego komendanta policji, szuka pomocy u dziennikarzy. A że nasze państwo często nie działa dobrze, dziennikarze i media mają pełne ręce roboty. Dotyczy to zwłaszcza programów interwencyjnych, które specjalizują się w opisywaniu jednostkowych ludzkich historii z życia wziętych. I mimo że takich programów jest całkiem sporo (każda stacja telewizyjna ma swój, niektóre nawet po kilka), to żaden na brak tematów nie narzeka.
Nagłośnić sprawę
– Programy interwencyjne są przykładem, że media potrafią spełniać swoją misję. Dają szansę, aby sprawy ludzi bezprawnie zrujnowanych przez państwo, bezpodstawnie oskarżonych, niesłusznie skazanych ujrzały światło dzienne, a urzędnicy, którzy do tego doprowadzili, zostali publicznie napiętnowani – mówi „Rz" Marcin Kołodziejczyk, jeden z założycieli i liderów ruchu społecznego Niepokonani 2012.
Sam został pokrzywdzony przez państwo. Jego firma zbankrutowała z powodu decyzji urzędników skarbowych. Został, jak uważa, niesłusznie skazany przez sąd i – jak mówi – żyje ze stygmatem przestępcy. Jego historię pokazał program interwencyjny Polsatu „Państwo w państwie".
Kołodziejczykowi i innym bohaterom tego programu Polsat dał szansę pokazania, że spotkała ich niesprawiedliwość, za którą zapłacili zdrowiem, rozpadem rodzin, utratą firm, domów, majątków. Teraz chcą czegoś więcej – gwarancji, że podobna sytuacja nie przytrafi się innym przedsiębiorcom. Dlatego połączyli siły i stworzyli stowarzyszenie Niepokonani 2012, które zgłasza kolejne postulaty. Teraz rozmawiają z politykami i urzędnikami, aby ich pomysły były brane pod uwagę przy kolejnych zmianach prawa.