Bardzo niepokojące są wnioski z raportu Szkoły Głównej Handlowej na zlecenie Biura Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Traktowania w Kancelarii Premiera Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, do którego dotarła „Rz".
Badanie, które po raz pierwszy w historii przeprowadzono wśród urzędników, miało pokazać zgodność prowadzonej polityki z zasadą równego traktowania i przeciwdziałania dyskryminacji ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, poglądy polityczne, wiek, niepełnosprawność, orientację seksualną, stan cywilny i rodzinny.
Wzięło w nim udział zaledwie 21 proc. z 14,5 tys. zatrudnionych w Kancelarii Premiera i 16 ministerstwach (tylko Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej odmówiło wzięcia udziału w badaniu; nie odpowiedziało jednak „Rz" na pytanie dlaczego). Analizowano również dane dostarczone przez działy kadr tych urzędów.
Zakazane pytania
Kłopoty pojawiają się już na etapie rekrutacji. Okazuje się, że na rozmowach kwalifikacyjnych jest jeszcze gorzej niż w spotach puszczanych w telewizjach w ramach kampanii przeciwdziałającej dyskryminacji w pracy, na którą Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wydało w ubiegłym roku milion złotych.
Na filmie mężczyzna starający się o pracę jest pytany, czy w najbliższym czasie ma zamiar zajść w ciążę. Pojawia się też hasło „Niektóre pytania nie powinny padać niezależnie od tego, czy są zadawane mężczyźnie, czy kobiecie".