W czwartek biało-czerwona po raz kolejny obchodzi swoje święto. Wtedy przypada Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Wciąż jednak nie jest doceniana tak jak powinna.
- W naszym kraju nie udało się utrwalić atrybutów państwowych jako wartości, które cenimy – uważa dr Jacek Kurek, historyk z Uniwersytetu Śląskiego.
Kiedy popyt na biało-czerwoną
Liliana Niewiadomska od 34 lat prowadzi sklep z artykułami propagandowymi na warszawskiej Woli, w którym sprzedaje m.in. flagi.
– Nie wiem, czy Dzień Flagi się przyjął, ale na pewno więcej klientów mamy pod koniec kwietnia, gdy ludzie kupują flagi na dzień konstytucji – tłumaczy. Wspomina, że najdłuższa kolejka przed jej sklepem ustawiała się w 1990 roku, gdy po raz pierwszy legalnie obchodzono Święto Konstytucji 3 maja.
W sklepie na Woli przed majowymi świętami sprzedaje się u niej mniej więcej tyle samo flag co przed Dniem Niepodległości. – Flagi są towarem okresowym, który sprzedaje się przy okazji świąt narodowych oraz prestiżowych wydarzeń sportowych, w których bierze udział reprezentacja Polski, jak np. ostatni mecz piłki nożnej Polska – Ukraina – przyznają pracownicy sieci marketów Carrefour Polska, w których można kupić flagi. Jednak podkreślają, że najlepszy czas na ich sprzedaż wypada przed Dniem Flagi.
Mało flag
Zdaniem Liliany Niewiadomskiej biało-czerwona jest słabo widoczna na polskich ulicach w majowy weekend także z powodu mediów. – Pod koniec kwietnia mówi się w nich o długim wypoczynku, o grillowaniu, a nie o świętowaniu – tłumaczy.