Co trzeci Polak chce iść na wybory

Polacy zniechęcili się do demokracji, reform i partii rządzącej – wynika z najnowszej „Diagnozy Społecznej”.

Publikacja: 26.06.2013 20:46

Co trzeci Polak chce iść na wybory

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

Gdyby wybory parlamentarne odbyły się dziś, do urn poszłoby zaledwie 36 proc. uprawnionych do głosowania – wynika z przedstawionych w środę wyników „Diagnozy Społecznej”, największego badania socjologicznego w Polsce.

Zdaniem ekspertów to skutek zmęczenia Polaków nie tylko koalicją, ale także rozczarowania reformami przeprowadzonymi po 1989 r. i systemem demokratycznym.
– Gdyby prognozy dotyczące frekwencji się potwierdziły, to mielibyśmy do czynienia z delegitymizacją systemu. Coraz mniej obywateli decyduje o losach państwa – mówi prof. Janusz Czapiński, autor badania.

Z „Diagnozy” wynika, że aż 43,9 proc. ankietowanych uważa, że reformy przeprowadzone po 1989 r. nie udały się. To o blisko 6 pkt proc. więcej niż przed dwoma laty. Rozczarowani obecną sytuacją są zwłaszcza wyborcy Solidarnej Polski oraz Prawa i Sprawiedliwości. Negatywnie o reformach wypowiedziało się 63,3 proc. zwolenników SP i 61,6 proc. wyborców PiS.

– Szczególnie niepokojące jest to, że gwałtownie wzrosła liczba przeciwników ustroju demokratycznego. W 2011 r. było to 3,6 proc. ankietowanych. Dziś jest to już 5,8 proc. – mówi Czapiński i dodaje, że jeśli szybko nie zostanie zahamowany taki trend, to może dojść do gwałtownych wystąpień przeciwko władzy.

Jego zdaniem główną przyczyną niezadowolenia jest nie kryzys, ale chęć powrotu do narodowo-katolickich wartości. Z badań wynika, że społeczeństwo z roku na rok się bogaci (chociaż pogłębia się też skrajne ubóstwo), a z życia zadowolonych jest blisko 80 proc. Polaków.

Tego typu nastroje społeczne powodują, że coraz większą popularnością cieszy się PiS. Z „Diagnozy” wynika, że 35,5 proc. ankietowanych twierdzi, że najbliżej im do partii Jarosława Kaczyńskiego. Sercem po stronie PO jest 33,8 proc. ankietowanych, a SLD popiera blisko co dziesiąty Polak.

Niska frekwencja w wyborach to zdaniem ekspertów prosta droga do przegranej Platformy w 2015 r. – Wielu zwolenników PO rozczarowanych obecnymi rządami siedzi teraz w politycznej poczekalni i deklaruje, że na wybory się nie wybiera – mówi Czapiński.
Inaczej natomiast zachowują się zwolennicy PiS. – Żelazny elektorat tej partii głosuje zawsze. Widać to po Elblągu, gdzie procentowo partia ta zdobyła więcej głosów, ale do urn poszło w zasadzie tyle samo osób, co w poprzednich wyborach – mówi Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jego zdaniem, jeśli Donald Tusk chce w wyborach osiągnąć wysoki wynik, powinien zmienić swoją strategię. – Musi się skupić na tych miastach i regionach, gdzie ma najwięcej zwolenników i zmobilizować ich do udziału w wyborach – tłumaczy Chwedoruk. – O te miejsca, gdzie mają niskie poparcie, w zasadzie nie ma co już walczyć – dodaje.

Z „Diagnozy” wynika, że najwięcej zwolenników partia rządząca ma w województwach: pomorskim, dolnośląskim, śląskim i zachodniopomorskim. Najgorsze notowania mają przede wszystkim na ścianie wschodniej, a zwłaszcza na Podkarpaciu, gdzie zwolenników Kaczyńskiego jest aż o 43 proc. więcej niż Tuska.

Jedyne województwa, w których Tusk może walczyć o wygraną, to: mazowieckie, łódzkie i opolskie, bo w tych regionach przewaga PiS nie przekracza 4 pkt proc.

Lepsze obecnie notowania PiS nie przesądzają jednak o wygranej tej partii. – Deklarowana sympatia dla danej partii nie oznacza oddania na nią głosu. Moim zdaniem strach przed PiS w społeczeństwie nadal jest silny – przekonuje Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych. Jego zdaniem większym zagrożeniem dla PO byłoby pojawienie się nowej formacji politycznej. A na to się na razie nie zanosi.

Gdyby wybory parlamentarne odbyły się dziś, do urn poszłoby zaledwie 36 proc. uprawnionych do głosowania – wynika z przedstawionych w środę wyników „Diagnozy Społecznej”, największego badania socjologicznego w Polsce.

Zdaniem ekspertów to skutek zmęczenia Polaków nie tylko koalicją, ale także rozczarowania reformami przeprowadzonymi po 1989 r. i systemem demokratycznym.
– Gdyby prognozy dotyczące frekwencji się potwierdziły, to mielibyśmy do czynienia z delegitymizacją systemu. Coraz mniej obywateli decyduje o losach państwa – mówi prof. Janusz Czapiński, autor badania.

Pozostało 85% artykułu
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie