Biura rzeczy znalezionych są w każdym większym mieście w Polsce. Trafiają tam rzeczy zgubione w miejscach publicznych. Część samorządów ma jednak problem, bo nie wie, co zrobić z nieodebranymi zgubami.
Od roku biuro działa we wrocławskim Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji. – Mamy ok. dwóch tysięcy znalezionych przedmiotów – mówi Agnieszka Korzeniowska, rzecznik MPK.
Do magazynów trafia biżuteria, laptopy, komórki, notatki, książki czy części garderoby. Za ich przechowywanie MPK nalicza opłatę – 10 zł plus złotówka za każdy dzień. Im dłużej dana rzecz leży w biurze, tym więcej właściciel musi płacić przy odbiorze.
– Zwykle odnajdują się oni w ciągu pierwszego tygodnia. Później rzadko się to zdarza – mówi Korzeniowska i dodaje, że jeśli właściciel zgłosi się po swoją własność w ciągu kilku pierwszych godzin do zajezdni, może odzyskać ją za darmo. Opłaty są bowiem naliczane dopiero po przewiezieniu zguby do biura rzeczy znalezionych.
W stolicy zalegające magazyn zguby są licytowane. Ale rzadko znajdują nabywców