Reklama

Obywatelstwo Unii na sprzedaż

Od dziesięcioleci nie było tak łatwo stać się obywatelem Unii. Jest jednak ale: to furtka dla bogatych.

Publikacja: 21.12.2013 07:00

Obywatelstwo Unii na sprzedaż

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Europa przypomina oblężoną twierdzę, broniącą z całą determinacją swych granic przed imigrantami. Biedakami z Afryki czy Azji, którzy za szansę dostania się do europejskiego raju płacą nierzadko życiem, starając się dostać do brzegów Lampedusy na zdezelowanych łodziach.

Przed innymi imigrantami z dużymi pieniędzmi Europa otwiera jednak swe podwoje, ułatwiając im, na ile to możliwe, osiedlenie się na stałe. A czyni to wiele krajów, począwszy od Austrii po Wielką Brytanię.

Tam jest najdrożej, ale w wielu krajach południa Europy obywatele państw spoza UE wcale nie muszą być bogaczami. Wystarczy 200–300 tys. euro, aby stać się Europejczykiem, dzięki skorzystaniu z programów przeznaczonych dla inwestorów.

Zresztą nie tylko tam. Na Węgrzech wystarczy inwestycja wartości 250 tys. euro. W Bułgarii nawet 100 tys. darowizny na rzecz instytucji kulturalnych umożliwia skorzystanie z szybkiej ścieżki prowadzącej do uzyskania obywatelstwa w ciągu zaledwie kilku miesięcy.

– To nowy trend. Małe, dotknięte kryzysem kraje, jak Malta, Cypr czy Węgry, coraz bardziej ochoczo likwidują stare przeszkody w uzyskaniu obywatelstwa – tłumaczy Magdalena Lesińska z Ośrodka Badań nad Migracją UW.

Reklama
Reklama

2,5 mln euro nawet tyle trzeba wyłożyć, by zostać obywatelem Cypru, a więc prawdziwym Europejczykiem

Polska jest jednym z nielicznych krajów, który nie handluje paszportami. Cudzoziemiec prowadzący biznes w naszym kraju zawsze pozostanie cudzoziemcem, chyba że spełni wszelkie ustawowe warunki, niemające nic wspólnego z inwestycją.

Wśród krajów z najbardziej wyśrubowanymi oczekiwaniami wobec bogatych kandydatów na obywateli UE jest Cypr. Żąda za niemal natychmiastowe obywatelstwo nawet milionów euro. Ale na brak chętnych nie narzeka.

Chińczycy, Rosjanie, obywatele Indii czy Republiki Południowej Afryki korzystają z takich ofert coraz częściej. Otwiera się przed nimi dostęp do krajów strefy Schengen, a więc niemal całej Europy. Unia Europejska nie wypracowała żadnej wspólnej polityki dotyczącej naturalizacji i Bruksela nie ma nic do gadania o tym, co się w tych sprawach dzieje w poszczególnych krajach.

Przy tym celem liberalizacji przepisów imigracyjnych, innymi słowy – handlu paszportami, nie jest ponoć szybkie zapełnienie kasy państwowej. – To droga poszukiwań nowych form inwestycji bezpośrednich – zapewnia „Rz" Eric Major, szef Henley & Partners, londyńskiej firmy specjalizującej się w pośrednictwie w zdobywaniu obywatelstwa wielu państw, nie tylko członków UE. Jest przekonany, że efekty gospodarcze polityki paszportowej mogą być znaczące.

Europa przypomina oblężoną twierdzę, broniącą z całą determinacją swych granic przed imigrantami. Biedakami z Afryki czy Azji, którzy za szansę dostania się do europejskiego raju płacą nierzadko życiem, starając się dostać do brzegów Lampedusy na zdezelowanych łodziach.

Przed innymi imigrantami z dużymi pieniędzmi Europa otwiera jednak swe podwoje, ułatwiając im, na ile to możliwe, osiedlenie się na stałe. A czyni to wiele krajów, począwszy od Austrii po Wielką Brytanię.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Społeczeństwo
Trump posyła wojsko na politycznych oponentów
Społeczeństwo
Paweł Durow wróży koniec wolnego internetu i uderza w Europę
Archeologia
Twarz sprzed dwunastu tysięcy lat. Nowy rozdział w archeologii
Społeczeństwo
„Nieukarane zło się rozrasta”. Ukraińska noblistka, Ołeksandra Matwijczuk, o podejściu Zachodu do wojen
Społeczeństwo
Greta Thunberg twierdzi, że była torturowana w izraelskim więzieniu
Reklama
Reklama