Piraci drogowi niekarani za prędkość

Aż 40 proc. złapanych na fotoradar potrafi uniknąć punktów karnych. Trzeba zmienić przepisy.

Publikacja: 12.03.2014 04:44

Nie wszystkie fotoradary są tak nowoczesne jak ten stojący w Warszawie. Często na zdjęciach nie wida

Nie wszystkie fotoradary są tak nowoczesne jak ten stojący w Warszawie. Często na zdjęciach nie widać, kto kierował samochodem

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Szalejący na drodze kierowca, nawet jeśli znacząco przekroczył dozwoloną prędkość, może się łatwo wykpić od kary za to wykroczenie. Kiedy odmówi wskazania, kto kierował pojazdem, dostanie mandat tylko za tę odmowę, ale uniknie punktów karnych.

„Rz" dotarła do nieopublikowanego jeszcze fragmentu raportu NIK w tej sprawie. Wynika z niego, że skala takich odmów jest wręcz gigantyczna. Aż 40 proc. piratów drogowych złapanych przez fotoradary Inspekcji Transportu Drogowego (ITD) stosuje ten dozwolony przepisami wybieg.

„Tak duża skala odmów wskazuje, że obecne rozwiązania w tym zakresie nie funkcjonują prawidłowo" – ocenia NIK.

Każdego dnia fotoradary robią tysiące zdjęć kierowcom jadącym za szybko i tym, którzy np. wjadą na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Procedura wygląda tak, że właściciel auta dostaje zdjęcie z fotoradaru i formularz oświadczenia, w którym są trzy opcje do wyboru: kierowca może przyznać, że on prowadził, wskazać inną osobę lub odmówić jej wskazania.

Z 250 tys. takich spraw zakończonych już przez ITD, które przeanalizowała NIK, w 100 tys. przypadków kierowcy wybrali trzecią opcję.

Tajemnica jej popularności jest prosta: grozi za to tylko mandat, a nie dostaje się punktów karnych, o czym oświadczenie ITD zresztą informuje.

Mandat może wynieść od ?20 do 500 zł (z reguły jest to 100–200 zł). Kierowcy są skłonni zapłacić, byleby tylko uniknąć punktów.

Dlaczego NIK krytykuje takie rozwiązanie? Bo w efekcie piraci drogowi nie ponoszą konsekwencji za niebezpieczną jazdę. A wśród wspomnianych 40 proc. są kierowcy notorycznie lekceważący przepisy, którzy powinni dostać punkty karne, zapłacić wysoką grzywnę lub nawet stracić prawo jazdy.

– Pirat płaci mandat za odmowę i dalej może szaleć na drodze. I tak w kółko – mówi „Rz" policjant drogówki.

Z odmów korzystają też złapani przez fotoradary straży miejskiej. Ilu ich jest, nie wiadomo, NIK tego nie badała.

– Prawo pozwala na niewskazanie kierującego, ale wyrywkowo sprawdzamy takie odmowy. Jeśli kierowca jest łapany kilkanaście razy na przekroczeniu prędkości, bacznie się temu przyglądamy – mówi „Rz" Monika Niżniak, rzeczniczka Straży Miejskiej w Warszawie. Jak podaje, w efekcie w zeszłym rok strażnicy skierowali do samorządu ponad 330 wniosków o odebranie prawa jazdy.

NIK sugeruje, że obecne regulacje wymagają zmian, i podpowiada, by poszukać rozwiązań stosowanych w innych krajach UE. Można na przykład wzorem Austrii, Holandii, Niemiec i Włoch wprowadzić formę mieszaną karno-administracyjnej odpowiedzialności za naruszenie przepisów drogowych. Z kolei np. we Francji odpowiedzialność w tej kwestii realizowana jest „w reżimie prawa administracyjnego".

„W modelach tych zaobserwować można m.in. rozróżnienie trybu odpowiedzialności prawnokarnej i administracyjnoprawnej ze względu na wagę czynów stanowiących naruszenie przepisów ruchu drogowego" – zaznacza raport Izby.

Jak mogłoby to wyglądać w praktyce? Na przykład złapani na fotoradar piraci popełniający najgroźniejsze wykroczenia, ci znacznie przekraczający prędkość, mieliby być karani w trybie prawnokarnym.

Z kolei tam, gdzie przekroczenie prędkości było nieznaczne, właściciel pojazdu mógłby dostać grzywnę w trybie administracyjnym z możliwością odwołania się do sądu. – To propozycje NIK do dyskusji – zaznacza raport.

Były wiceminister spraw wewnętrznych gen. Adam Rapacki zgadza się z opinią NIK, że obecne przepisy i praktyka mogą rozzuchwalać piratów drogowych. – Zdjęć z fotoradarów są miliony, ITD nie nadąża z ich obróbką, więc wszyscy przymykają oko na odmowy wskazania kierującego – mówi gen. Rapacki.

Uważa, że kara administracyjna może wchodzić w grę, ale musi dotyczyć osoby, która popełniła wykroczenie, a nie właściciela pojazdu. Do tego jednak potrzebne są zdjęcia lepszej jakości, pozwalające rozpoznać kierowcę.

Gen. Rapacki podkreśla: ?–Bardziej dotkliwe niż mandaty są dla piratów punkty karne i one bezwzględnie powinny być im wymierzane, ponieważ działają odstraszająco.

Szalejący na drodze kierowca, nawet jeśli znacząco przekroczył dozwoloną prędkość, może się łatwo wykpić od kary za to wykroczenie. Kiedy odmówi wskazania, kto kierował pojazdem, dostanie mandat tylko za tę odmowę, ale uniknie punktów karnych.

„Rz" dotarła do nieopublikowanego jeszcze fragmentu raportu NIK w tej sprawie. Wynika z niego, że skala takich odmów jest wręcz gigantyczna. Aż 40 proc. piratów drogowych złapanych przez fotoradary Inspekcji Transportu Drogowego (ITD) stosuje ten dozwolony przepisami wybieg.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Kielce: Poważna awaria magistrali wodociągowej. Gdzie brakuje wody?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni