Reklama

Podatkiem i składką w ubogich

Przybywa żyjących w skrajnej nędzy. ?Mimo to rząd opodatkowuje ponad miarę niewysokie dochody.

Publikacja: 06.06.2014 01:45

Grupą najbardziej narażoną na ubóstwo są rodziny wielodzietne – twierdzi GUS

Grupą najbardziej narażoną na ubóstwo są rodziny wielodzietne – twierdzi GUS

Foto: Dziennik Wschodni, Dor Dorota Awiorko-Klimek

Co 14. Polak nie ma na życie i żyje poniżej tzw. minimum egzystencji. Co gorsza, liczba tych osób rośnie nieprzerwanie od 2008 r. – wynika z najnowszych danych GUS za 2013 r. Obecnie ich odsetek wynosi 7,4 proc., rok wcześniej było to 6,8 proc., a w 2008 r. – 5,6 proc.

Kto jest najbiedniejszy? ?– Polska nędza ma twarz dziecka – wskazuje Piotr Kurowski z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Zwraca na to uwagę także GUS. „Grupę najbardziej zagrożoną ubóstwem skrajnym stanowiły rodziny wielodzietne. W 2013 r. poniżej minimum egzystencji żyła co dziesiąta osoba w gospodarstwach małżeństw z 3 dzieci i ok. 23 proc. z 4 i większą liczbą dzieci" – czytamy w informacji urzędu.

8,4 proc. pensji zabiera rząd Wlk. Brytanii w podatkach i składkach osobie osiągającej minimalny dochód

Bieda w Polsce dotyka nadzwyczaj mocno osób bez pracy. – To nasza specyfika. Utrata zatrudnienia często wyklucza naszych rodaków i wpędza ich w ubóstwo – mówi prof. Stanisława Golinowska z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zajmująca się badaniem polskiej biedy. Tłumaczy to słabym zabezpieczeniem społecznym i nierównościami dochodowymi. – Państwo nie wspomaga w wystarczający sposób tych, którzy potrzebują pomocy. Dotyczy to zwłaszcza rodzin z dziećmi. A pamiętajmy, że nasza przyszłość zależy od tego, jak zainwestujemy w młode pokolenie – mówi prof. Golinowska.

Z danych GUS wynika także, że na biedę narażone są szczególnie osoby niepełnosprawne i te gospodarstwa, których głowa rodziny jest niewykształcona. Liczy się też miejsce zamieszkania. Ubóstwo skrajne dotyczy głównie zamieszkałych na wsi i w małych miastach, do 20 tys. osób.

Reklama
Reklama

– Zasięg ubóstwa skrajnego jest największy w regionach północnym i wschodnim, w szczególności w województwach warmińsko-mazurskim i podlaskim – podkreśla GUS.

Na nędzę narażeni są, co może zaskakiwać, bardziej młodzi niż starzy. Poniżej minimum egzystencji żyje 4,8 proc. emerytów, a wśród pracowników wskaźnik ten wynosi 6,4 proc.

Piotr Kurowski tłumaczy wzrost liczby biednych m.in. tym, że rosną ceny towarów i usług, które nabywają właśnie oni. – Inflacja nie jest wysoka, ale jest to poziom ogólny. Jeśli spoglądamy na ceny poszczególnych towarów, to jest już różnie. Na przykład cena ziemniaków, które są jednym z głównych towarów nabywanych przez biednych, wzrosła w ubiegłym roku o 80 proc. – mówi Kurowski.

34,1 proc. swoich dochodów odprowadza do budżetu najmniej zarabiający Polak

Rosnąca rzesza ubogich jest także skutkiem wciąż trudnej sytuacji na rynku pracy. W 2008 roku mieliśmy do czynienia z jednym z dwóch okresów (maj-grudzień) po 1989 roku, gdy wskaźnik bezrobocia był poniżej dwucyfrowego poziomu. Od tamtej pory wzrósł o 50 proc.

W likwidowaniu biedy nie pomaga fiskalizm państwa. W Polsce osoby osiągające niewysokie dochody są opodatkowywane nadzwyczaj wysoko w porównaniu z ich zamożnością. To ewenement na skalę europejską.

Reklama
Reklama

Państwo pobiera daninę nawet od dochodu niezbędnego do przeżycia. Rocznie taki dochód wynosi ok. 6 tys. zł, a podatki zaczyna się płacić już od kwoty 3,1 tys. zł. Co gorsza, nic nie wskazuje, że ma się to w najbliższym czasie zmienić. Rząd zamroził na kolejne lata kwoty wolne i koszty uzyskania przychodu. Kurowski wskazuje, że bije to zwłaszcza w ubogich.

„Polityka zamrażania parametrów systemu podatkowego przekłada się na realny wzrost opodatkowania (...). Należy pamiętać, że najsilniej na finansowe bodźce na rynku pracy reagują rodziny o niskich dochodach, a w ich przypadku rosnące opodatkowanie zarobków może mieć istotny wpływ na decyzje dotyczące zatrudnienia" – zauważa w analizie dotyczącej decyzji rząd Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych Cenea.

Jak bardzo nasze państwo jest pazerne w stosunku do osób wiążących koniec z końcem, dowodzi zestawienie, jakie Stowarzyszenie KoLiber zamieściło wczoraj na swojej stronie internetowej. Wylicza, że osoba zarabiająca w W. Brytanii minimalną pensję, która oznacza roczny dochód ok. 63,8 tys. zł, płaci państwu (podatki i składki) w wysokości 8,4 proc. pensji. W Polsce z 20,1 tys. zł minimalnego dochodu rząd zabiera 34,1 proc. „Jeden z wielu powodów, dla których Polacy masowo emigrują do Wielkiej Brytanii" – komentuje swoje obliczenia KoLiber. Konstatacja ta jest niestety prawdziwa.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Sondaż. Czy Niemcy rozliczyły się za zbrodnie wojenne? Polacy wyjątkowo zgodni
Społeczeństwo
Sondaż: Polskie wojska jako gwarancja bezpieczeństwa dla Ukrainy? Znamy zdanie Polaków
Społeczeństwo
Nagroda Giedroycia dla poety-żołnierza Serhija Żadana i prof. Krzysztofa Pomiana
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Społeczeństwo
Laudacja na cześć Serhija Żadana, laureata Nagrody „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama