Kolejny dzień negocjacji górników z rządem w sprawie likwidacji czterech kopalń Kompanii Węglowej i zwolnienia kilku tysięcy pracowników nie przyniósł rezultatów. Związkowcy straszą, że jeśli w ciągu tygodnia nie dojdzie do kompromisu, akcja protestacyjna rozleje się na cały kraj.
Tysiąc pod ziemią
Obecnie protest przeciwko rządowemu programowi naprawy spółki prowadzi już wszystkich 12 kopalń Kompanii. W środę do akcji dołączyli górnicy z KW Ziemowit i Bolesław Śmiały, a do końca tygodnia mają to zrobić pracownicy kopalń spoza Kompanii.
W protestach uczestniczyło w środę 1250 pracowników, z czego 1158 osób pod ziemią. Prowadzony od kilku dni protest nie ogranicza się do kopalń. W Rudzie Śląskiej, Bytomiu, Zabrzu, Gliwicach, Brzeszczach i innych miastach każdego dnia są organizowane manifestacje, pikiety i blokady dróg.
W piątek w Katowicach zbiera się sztab protestacyjny „Solidarności". – Spotykamy się po to, by rozważyć dalsze scenariusze – mówi Marek Lewandowski, rzecznik „S". Na razie założenie jest takie, że decydujący głos w tej sprawie będą miały związki górnicze. To one wskażą, jakiego rodzaju wsparcia potrzebują od pracowników innych branż.
Na środowej konferencji przewodniczący „S" Piotr Duda zapowiedział, że jeśli do wtorku sytuacja się nie wyjaśni, dojdzie do spotkania przedstawicieli wszystkich trzech central związkowych („S", OPZZ i Forum Związków Zawodowych) i ustalenia wspólnego scenariusza działania. – Chcielibyśmy oczywiście, aby doszło do kompromisu, ale nie wykluczamy ostrzejszych form protestu – potwierdza Tadeusz Chwałka, przewodniczący FZZ.