Para mieszka w wiosce Jharibhujhi w stanie Gudżarat. Dotychczas doczekała się jednego męskiego potomka - niecałe dwa lata temu kobieta urodziła chłopca. Jej mąż pragnie jednak mieć jeszcze jednego syna i dlatego nie zgadza się, by kobieta poddała się histerektomii (usunięcie macicy - red.).
- Mówiłam mężowi, że może taka jest wola nieba i będziemy mieli tylko jednego syna. Chce poddać się histerektomii, bo czuję, że moje ciało jest coraz słabsze i nie wiem czy podołam kolejnej ciąży - tłumaczy Kanu Sangod.
Tymczasem jej mąż uważa, że po narodzinach najmłodszej córki para powinna jeszcze raz spróbować spłodzić chłopca. Dlaczego? - W naszej społeczności to brat kobiety musi zadbać o prezenty ślubne, prezenty dla dzieci siostry, obciążają go też inne wydatki związane z życiem siostry i jej rodziny. Mój jedyny syn nie będzie w stanie zagwarantować tego wszystkim swoim siostrom. Dlatego musimy mieć drugiego syna, który weźmie na siebie połowę tych zobowiązań - wyjaśnia. Żona przyznaje, że rozumie obawy męża. - Rzeczywiście jedynemu synowi trudno byłoby sprostać wszystkim zobowiązaniom wobec sióstr - mówi.
Kanu wyjaśnia też, że kiedy urodziła siódmą córkę mąż zagroził jej, iż weźmie sobie inną żonę, która urodzi mu syna. - Jestem sierotą, nie chciałam, żeby wygonił mnie z domu. Więc godziłam się na kolejne ciąże - dodaje.
Ramsinh i Kanu są małżeństwem od 18 lat. Najstarsza z ich 13 córek (dwie dziewczynki zmarły 7 lat temu na - jak mówią rodzice - "nieznaną chorobę") ma 17 lat, najmłodsza urodziła się kilka dni temu.