Nie lubię go za bardzo. Nie jesteśmy specjalnie do siebie podobni. Tak naprawdę to mało nas łączy”, mówił o swoim bohaterze Henning Mankell. Kurt Wallander to policjant, który mocno odbiega od sensacyjnego wizerunku, za to bardzo przypomina większość z nas. To mężczyzna po przejściach (rozwód, skomplikowane relacje z nastoletnią córką), który opiekuje się starym ojcem. Z czasem Wallander zaczyna zmagać się nie tylko ze złem kryjącym się za kolejnym zbrodniami, ale również spogląda w swój własny cień – w chorobę Alzheimera, samotność, swoje własne odchodzenie. Pije hektolitry paskudnej, chłodnej kawy, odżywia się byle jak, balansuje na krawędzi depresji. Kurt Wallander to postać, którą może być każdy z nas i w tej powszedniości, a nawet i słabości, kryje się siła, która swego czasu uwiodła czytelników.