Rzeczpospolita: Podwarszawski Konstancin może stracić status uzdrowiska. Dlaczego z takim sentymentem Polacy często wspominają peerelowskie kurorty lecznicze?
Katarzyna Gmyrek-Gołąb: Uzdrowiska były dla nas synonimem bogactwa i pewnego rodzaju luksusu. Do ich popularności w PRL przyczynił się Fundusz Wczasów Pracowniczych. Polacy szczególnie upodobali sobie wówczas uzdrowiska górskie, beskidzkie czy karpackie. Znajdowały się blisko aglomeracji śląskiej i krakowskiej, dlatego wiele hut i fabryk z tej części kraju decydowało się na wysyłanie tam swoich pracowników. Wtedy zdrowie traktowano jako dobro ekonomiczne. Kuracjusze przyjeżdżali na 21-dniowe turnusy lecznicze, a ich wypoczynek był podporządkowany różnym zabiegom. Później zdrowi i wypoczęci wracali do zakładów, by pracować wydajniej.