Wieczór pod Sejmem. Demonstrujący schodzą się z różnych części Warszawy, głównie w kilkuosobowych grupach. Większość z nich nie ma żadnych transparentów ani partyjnych gadżetów.
– Przyszliśmy tu z potrzeby chwili – mówi pani Agnieszka mieszkająca w Warszawie, która demonstruje razem z mężem i siostrą. – Na co dzień jestem urzędniczką i wiem, jak ważne jest przestrzeganie prawa. Jeśli w sądach będziemy mieli chaos, naciski polityczne itp., odbije się to na życiu każdego z nas. Nie można pozwolić, by prawo zmieniało się w zależności od tego, z której strony zawieje polityczny wiatr.
Stojąca nieopodal grupa młodych ludzi dyskutuje na tematy polityczne. – Nie jesteśmy tutaj dla Platformy, Nowoczesnej, SLD czy Kukiza – mówi Michał, licealista. – Jak dla mnie oni wszyscy powinni zniknąć. Ale czuję, że to jest mój obywatelski obowiązek, by protestować przeciwko jawnemu łamaniu konstytucji i wprowadzaniu alternatywnej wizji rzeczywistości – partia rządząca już ma „swoją" telewizję, „swój" Trybunał Konstytucyjny, za chwilę będzie miała „swoje" sądy. Co dalej? Będą chcieli przejąć restauracje albo sklepy z ciuchami, żeby wprowadzić tylko odzież „patriotyczną"? Może zaczną cenzurować internet i decydować, na jakie strony możemy wejść, a na jakie nie? Musimy się jakoś bronić – mówi.
Mieszkaniec Woli Marek Ślusarz mówi, że sytuacja w kraju jest niebezpieczna. – Nad bezpieczeństwem obywateli czuwa Konstytucja RP, która ma zagwarantować, że niezależnie od tego, która partia wygrywa wybory, pewne wolności, prawa i porządek są zagwarantowane – tłumaczy. – Obecnie konstytucja jest coraz częściej łamana, gdyż rządzący uważają, że są ponad nią. Jak można zwykłą ustawą zmienić konstytucję? Przecież to jest bezprawne. Jeśli nie zaprotestujemy teraz, stworzy się precedens, który pewnie w przyszłości będzie wykorzystywany przez każdego, kto obejmie władzę. Jeśli teraz można złamać konstytucję, będzie można to robić także w przyszłości, czyli każda partia będzie mogła wprowadzać swoje plany, niezależnie od podstawowych praw i wolności obywatela.
Jak podkreślają niemal wszyscy rozmówcy, plusem jest to, że pod Sejmem nie ma wielu partyjnych emblematów. Co ciekawe, przemówienia opozycyjnych polityków traktowane są raczej jak zło konieczne niż jak wartość dodana. Choć niektórych one odpychają.