Czytelniczka zawarła umowę dożywocia z siostrzeńcem i jego żoną w zamian za przekazany im na własność duży dom z ogrodem. Twierdzi, że nie tylko nie wywiązują się oni z obowiązków wynikających z tej umowy, ale uprzykrzają jej życie. Chciałaby odzyskać nieruchomość. Pyta, jakie są na to szanse.
Istotą umowy dożywocia jest to, że w zamian za własność nieruchomości nowy właściciel zobowiązuje się przyjąć tego, kto mu ją przekazuje (dożywotnika) jako domownika, dostarczać mu wyżywienia, ubrania, mieszkania, światła, opału, zapewniać odpowiednią pomoc i pielęgnować w chorobie oraz sprawić mu pogrzeb odpowiadający miejscowym zwyczajom. W umowie dożywocia można te uprawnienia i obowiązki określić jeszcze inaczej.
Jedną drogą odzyskania nieruchomości przez dożywotnika jest wystąpienie do sądu z pozwem o rozwiązanie umowy dożywocia. Jest to jednak dopuszczalne tylko w wyjątkowych wypadkach (art. 913 § 2 k.c.). Z takim żądaniem może zresztą zwrócić się także druga strona – aktualny właściciel nieruchomości.
Żądający rozwiązania dożywocia musi przekonać sąd, że ze względu na wyjątkowe, szczególne okoliczności żądanie to jest istotnie uzasadnione. Zasadniczo nie może domagać się tego strona, która doprowadziła do konfliktu. Sąd rozwiąże dożywocie, jeśli uzna, że aktualny właściciel nieruchomości rzeczywiście krzywdzi dożywotnika. Taki werdykt może też uzasadniać np. to, że właściciel porzucił nieruchomość, pozostawiając dożywotnika bez opieki i należnych świadczeń.
Większe szanse są na uzyskanie zamiany wszystkich albo niektórych uprawnień wynikających z umowy dożywocia albo zamiany dożywocia na rentę (art. 913 § 1 k.c.). Wchodzi to rachubę, jeżeli z jakichkolwiek powodów wytworzą się między stronami umowy takie stosunki, że nie można od nich wymagać, aby pozostawali w bezpośredniej ze sobą styczności. Przyczyny tego stanu mogą być różne – subiektywne i obiektywne, także zawinione przez jedną ze stron, również przez tę, która żąda zmiany.