O obecnym szefie Służby Wywiadu Wojskowego, a być może wkrótce również cywilnego, niewiele wiadomo. W zgodnej opinii byłych szefów Urzędu Ochrony Państwa, a później Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gen. Maciej Hunia należy do najzdolniejszych oficerów pokolenia, które w czasach PRL działało w opozycji, a po roku 1989 zasiliło służby specjalne III RP.
Czy rzeczywiście życiorys generała nie ma żadnej skazy? Cieniem na jego karierze w służbach położyła się sprawa zatrzymania w 2005 r. Marcina Tylickiego, asystenta Józefa Gruszki, byłego posła PSL i ówczesnego szefa komisji śledczej ds. Orlenu. Generał kierował wówczas pionem kontrwywiadu w ABW. Politycy PiS zarzucali mu, że kierowana przez niego służba dokonała prowokacji wymierzonej w komisję śledczą, zatrzymując Tylickiego pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Ostatecznie sąd Tylickiego uniewinnił, a sejmowa komisja ds. specsłużb uznała akcję kierowanego przez Hunię kontrwywiadu za nieprofesjonalną.
Kim jest gen. Hunia? W czasach studenckich działał w nielegalnym NZS na Uniwersytecie Jagiellońskim i był związany z młodą krakowską opozycją skupioną wokół Jana Rokity. Uprawiał wspinaczkę wysokogórską, stąd znał posła PO i byłego szefa kontrwywiadu UOP Konstantego Miodowicza. Swoją karierę w służbach Hunia zaczynał na początku lat 90. w krakowskiej delegaturze UOP. Do centrali w Warszawie trafił po dymisji Miodowicza. Było to w połowie lat 90.
– To bardzo zdolny facet. Typowy zawodowiec, wyróżniający się oficer. Szefowie go doceniali – mówi jeden z jego ówczesnych współpracowników. W 1997 r. Hunia zaczął kierować zarządem kontrwywiadu UOP.
W czerwcu 2002 r. rząd Leszka Millera zreformował służby specjalne. Po rozwiązaniu UOP powstały ABW i Agencja Wywiadu. Generał Hunia został wówczas szefem Departamentu Kontrwywiadu ABW.