„Program rozwoju sił zbrojnych na lata 2009 – 2018” to dokument, który wytycza długofalowe kierunki zmian w polskiej armii. Jest już gotowy. Oficjalnie ma być zostać zaprezentowany w czwartek.
Tymczasem szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło alarmuje, że program nie ma podstaw formalnoprawnych. Według niego szef MON powinien najpierw przygotować główne założenia i przesłać je do akceptacji prezydentowi oraz Radzie Ministrów.
– Szef BBN ma rację – twierdzi gen. Stanisław Koziej, były wiceminister obrony, ekspert ds. wojskowości. – Minister powinien uzyskać akceptację prezydenta co do głównych kierunków rozwoju sił zbrojnych.
Rzecznik MON Robert Rochowicz napisał: „Projekt programu ministerstwo poddaje obecnie pod konsultacje publiczne, tak polityczne, jak i społeczne. Dokument w ostatecznym kształcie będzie podpisany dopiero po spełnieniu wszystkich wymogów formalnych, zgodnie z obowiązującym prawem”.
Wszystko wskazuje na to, że program nie trafi do kosza. Dokument nie wymaga bowiem podpisu prezydenta. Eksperci wojskowi twierdzą, że głowa państwa będzie kontestowała większość jego założeń. Może to zaostrzyć spór o armię między prezydentem a szefem MON. Obu polityków różni m.in. pogląd na temat liczebności armii zawodowej. Prezydent Lech Kaczyński jest zdania, że powinna liczyć 150 tys. żołnierzy, a minister zapisał w programie 100 tys.