Poszli na służbę i nigdy już nie wrócą

Żołnierze, policjanci, ochroniarze – w ciągu dekady na posterunku zginęło już blisko 200 Polaków

Publikacja: 29.06.2010 04:33

Na misji w Afganistanie zginęło już 19 polskich żołnierzy. Na zdjęciu polski patrol w prowincji Ghaz

Na misji w Afganistanie zginęło już 19 polskich żołnierzy. Na zdjęciu polski patrol w prowincji Ghazni

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Mina-pułapka, która w minioną sobotę eksplodowała niedaleko bazy Warrior w Afganistanie, uszkodziła polski transporter. Na miejsce wezwano siły szybkiego reagowania i saperów do oczyszczenia terenu. Podczas neutralizacji jednej z podłożonych min wybuchł ładunek-pułapka, zabijając 26-letniego kaprala Pawła Stypułę, sapera z 2. Mazowieckiej Brygady Saperów w Kazuniu.

[wyimek]Policjanci, składając przysięgę, deklarują służbę narodowi „nawet z narażaniem życia” [/wyimek]

Był trzecim polskim żołnierzem, który zginął w Afganistanie w tym miesiącu. Dwa tygodnie wcześniej, 12 czerwca, podczas przejazdu konwoju logistycznego w drodze z bazy Warrior do Ghazni pod rosomakiem wybuchła mina-pułapka. Zabiła 26-letniego kaprala Miłosza Górkę, dziewięciu jego kolegów raniła. Trzy dni później, 15 czerwca, od odłamka wystrzelonego w bazę Warrior pocisku rakietowego zginął 29-letni starszy szeregowy Grzegorz Bukowski, a rannych zostało dwóch jego kolegów.

Paweł Stypuła był 19. polską ofiarą operacji ISAF w Afganistanie, w którym obecnie służy 2,6 tys. naszych żołnierzy.

Śmierć w służbie państwu wciąż szokuje, choć np. policjanci, składając przysięgę, deklarują służbę narodowi „nawet z narażaniem życia”, a przysięga wojskowa mówi wprost: „(...) za sprawę mojej ojczyzny w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić (...)”.

Ale czy ci, którzy ją składają, naprawdę zdają sobie sprawę z tego, że mogą zginąć?

– Nie bardzo – mówi gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. – U nas nigdy się nie szkoliło i nie szkoli pod kątem takiej świadomości. A powinno się ją mieć, gdy zakłada się mundur.

[srodtytul]Z tym się nie pogodzę[/srodtytul]

Październik 2009 r. Trumnę z ciałem kaprala Szymona Graczyka, sapera spod Szczecina, który zginął od miny-pułapki pod afgańskim Bagram, pokrywała biało-czerwona flaga. Monika Graczyk, wdowa po żołnierzu, i jego dwuletni synek Mateusz słyszeli tego dnia wiele słów. Wśród najczęściej powtarzanych były: „służba” i „ofiara”.

Słowa o honorze i koniecznym poświęceniu padały podczas wszystkich pogrzebów poległych na misjach żołnierzy. Tak było po śmierci 28-letniego Łukasza Kurowskiego, pierwszej polskiej ofiary misji w Afganistanie (zginął w sierpniu 2007 r.).

I teraz, gdy na Powązkach żegnano Miłosza Górkę. – Świętej pamięci plutonowy (...) pyta o naszą gotowość do poświęcenia w imię ojczyzny, sprawiedliwości i pokoju na świecie – mówił ks. Sławomir Żarski.

Natalia Ambrozińska pyta jednak, czy jej mąż musiał zginąć. Ma 28 lat, trzyletnią córkę i buduje wszystko od początku. 10 sierpnia 2009 r. jej mąż kapitan Daniel Ambroziński zginął w Afganistanie. Jego oddział wpadł w zasadzkę przygotowaną przez talibów.

– Mój mąż był żołnierzem, a ryzyko to część tego zawodu. Ale on zginął przez ludzką głupotę, a z tym się nie pogodzę – podkreśla, mówiąc o braku rozpoznania, wsparcia i o bazie, która nie powinna była powstać.

Okoliczności śmierci kapitana Ambrozińskiego bada wojskowa prokuratura, bo wywołała burzę, także polityczną.

– Moi podwładni zrobili wszystko, aby nasze wojsko było dobrze wyposażone. Nie zawsze nasz głos znajdował zrozumienie u tych, którzy powinni to rozumieć jako rzecz oczywistą – mówił nad jego trumną generał Waldemar Skrzypczak, ówczesny dowódca Wojsk Lądowych. Krótko po tych słowach odszedł z armii. Nie chciał firmować kontrowersyjnych decyzji MON, które wiele obiecywało polskim żołnierzom w Afganistanie, ale robiło już znacznie mniej.

Od 2000 r., tylko na misjach zginęło 49 żołnierzy, w tym: 22 w Iraku, 19 w Afganistanie, trzech w kontyngencie KFOR (siły pod auspicjami NATO w Kosowie), dwóch w EUFOR (misja w Bośni i Hercegowinie), dwóch w Syrii i jeden w Libanie.

Z Afganistanu trzeba było ewakuować (stan na 28 maja) 40 żołnierzy, którzy zostali ranni w działaniach bojowych. Wcześniej z Iraku z powodu ran ewakuowano 43 wojskowych.

Ilu w tym czasie poniosło trwały uszczerbek na zdrowiu? Według MON „u 392 żołnierzy po powrocie z misji w Iraku i Afganistanie stwierdzono konieczność dalszego leczenia”. MON zastrzega przy tym, że „nie jest to jednoznaczne z trwałym uszczerbkiem na zdrowiu”.

[srodtytul]BOR w szoku i żałobie[/srodtytul]

Tragiczną datą w historii Biura Ochrony Rządu był 3 października 2007 r. To wtedy 29-letni Bartosz Orzechowski, funkcjonariusz BOR, podczas zamachu na polski konwój w Bagdadzie własnym ciałem ochronił ambasadora Edwarda Pietrzyka.

Plutonowy Bartosz Orzechowski z Zamościa po wojsku trafił do BOR, a z nim – do Iraku na misję. Jego matka do dziś wspomina tę chwilę. „Dam radę, mamo” – uspokajał przez telefon. I zapewniał, że jest bezpiecznie. – Traktował swoją pracę z pełnym oddaniem i udowodnił, że służba dla ojczyzny nie była dla niego pustym frazesem – mówi Bożena Orzechowska. – Czy jestem z niego dumna? Tak, ale wolałabym nie być...

[srodtytul]Policjant – zawód niebezpieczny[/srodtytul]

Luty 2010 r. Msza w intencji mł. asp. Andrzeja Struja, zamordowanego na warszawskiej Woli przez chuliganów, ściągnęła tłumy do kościoła Ignacego Loyoli. Policjant, choć nie był formalnie na służbie, chciał powstrzymać 18-letniego łobuza przed zdemolowaniem tramwaju. Bandyta ugodził go trzy razy nożem.

– Chcemy posłuchać, co mówi ta trumna. Co mówi ten pogrzeb nam, całej Polsce – pytał retorycznie celebrujący mszę pogrzebową metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz.

Tymczasem sporo mówią statystyki. Liczbę 130 policjantów, którzy zginęli od 1998 r. do dziś, podaje MSWiA (precyzując, że dane dotyczą wypadków nie tylko na służbie, ale też m.in. w drodze na nią). Z analizy statystyk wynika, że średnio ginęło ich nawet kilkunastu rocznie (w 2001 r. aż 20).

Do najgłośniejszego dramatu doszło w 2003 r. w podwarszawskiej Magdalence podczas nieudanego szturmu na dwóch zabarykadowanych w willi gangsterów: Roberta Cieślaka i i Białorusina Igora Pikusa (związani z mafią pruszkowską, podejrzewani byli o zabójstwo policjanta w Parolach w 2002 r.). Bandyci najpierw się ostrzeliwali, potem odpalili miny-pułapki. Oprócz gangsterów zginęło dwóch policjantów, a 17 zostało rannych (kilku odeszło potem ze służby).

Policjanci ginęli też podczas rutynowych z pozoru czynności. Grzegorz Załoga zginął w sierpniu 2009 r., gdy ścigał mężczyznę, który pobił emeryta. Uciekinier okazał się groźnym przestępcą związanym z gangiem wymuszającym haracze. Miał broń. Bez skrupułów strzelił Załodze w głowę.

Rodzicom policjanta zostały pas i zegarek, które miał na sobie, oraz komórka. Pas wisi na framudze drzwi rodzinnego domu. Dopiero rok temu, sześć lat po śmierci syna, Załogowie spalili jego mundur. Chodził w nim tylko cztery lata. – Uznaliśmy, że pora uporać się z naszą tragedią – mówi Krystyna Załoga, mama Grzegorza. – Grześ miał tylko 23 lata. Taki los.

Tylko w ubiegłym roku 748 funkcjonariuszy zostało zaatakowanych przez przestępców, rok wcześniej ponad 800 padło ofiarą ataków z użyciem pistoletu, noża czy innych niebezpiecznych narzędzi.

W czerwcu 2009 r. uciekający przed policją bandyta z Bełchatowa, ścigany za rozboje, o mało nie utopił w lokalnej rzece Rakówce sierżanta sztabowego Arkadiusza Bartkiewicza. Policjant, który dopadł zbiega, został wciągnięty do wody. Prokurator oskarżył bełchatowianina o usiłowanie zabójstwa, ostatecznie sąd skazał go na półtora roku więzienia za napaść na funkcjonariusza. – Nie mam wątpliwości, że mężczyzna próbował pozbawić życia policjanta – mówi Krzysztof Michalski, komendant policji w Bełchatowie.

Za policyjny odruch słoną cenę zapłacił również Zygmunt Skrzypiec, emerytowany policjant z Rudy Śląskiej.

Sześć lat temu stanął w obronie kolegów na służbie zaatakowanych przez grupę chuliganów. Podczas bójki przetrącili mu kolano. Do dziś jest niepełnosprawny.

– Wychodząc rano z domu, policjant nie idzie do pracy, tylko na służbę – mówi insp. Stanisław Bukowski, emerytowany policjant, wykładowca Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. – Dlatego warto powtarzać, że policjant to zawód szczególny. I po prostu niebezpieczny. Inaczej już nie będzie, dlatego trzeba policjantom zapewnić maksimum bezpieczeństwa: szkolić i wyposażać. Nie tylko w dobrą broń i kamizelki, ale przede wszystkim w dobre prawo.

[i]—graż, e.ż., i.k., zal, tom, ma.go.[/i]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=p.kobalczyk@rp.pl]p.kobalczyk@rp.pl[/mail][/i]

Mina-pułapka, która w minioną sobotę eksplodowała niedaleko bazy Warrior w Afganistanie, uszkodziła polski transporter. Na miejsce wezwano siły szybkiego reagowania i saperów do oczyszczenia terenu. Podczas neutralizacji jednej z podłożonych min wybuchł ładunek-pułapka, zabijając 26-letniego kaprala Pawła Stypułę, sapera z 2. Mazowieckiej Brygady Saperów w Kazuniu.

[wyimek]Policjanci, składając przysięgę, deklarują służbę narodowi „nawet z narażaniem życia” [/wyimek]

Pozostało 95% artykułu
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie