– Przygotowano propozycje projektów konserwacji i restauracji obiektów zabytkowych – opowiada mjr Mirosław Ochyra, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego odpowiedzialnego za misje wojskowe. Dodaje, że w trakcie pracy tej grupy pojawił się też pomysł, by część zabytków przetransportować do Polski, aby tu je odrestaurować. – Są również inne propozycje: utworzenie przy powstającym muzeum w Ghazni centrum edukacji historycznej dla młodzieży czy stypendia i staże dla afgańskich archeologów i konserwatorów – opowiada mjr Ochyra.
Ekspertów dziwi nowo powołana grupa. Uważają, że takimi sprawami powinni zajmować się cywile. – Żołnierze powinni raczej skupić się na ochronie i powstrzymaniu tych, którzy dziedzictwo kulturowe, zabytki chcą niszczyć – uważa prof. Janusz Danecki, specjalista ds. islamu. – Z kolei idea pracowania nad Kulturalną Stolicą Świata Islamu może jest i słuszna, ale wyobraźmy sobie, że nasi okupanci chcieliby nam odtworzyć Polskę Kazimierza Wielkiego. Raczej nie przyjęlibyśmy dobrze tego rodzaju pomocy.
Płk Piotr Łukasiewicz, pełnomocnik ministra obrony ds. Afganistanu, przyznaje, że efekty pracy grupy mogą budzić kontrowersje. – Zamiast wysokich rangą oficerów należy do prowincji wysłać cywilnych specjalistów – podkreśla i podaje przykład Piotra Krawczyka, eksperta do spraw Afganistanu i Iranu oraz doradcy politycznego szefa polskiego kontyngentu, który niedawno otworzył biuro przy urzędzie gubernatora Ghazni. – On nie jest wojskowym komisarzem, dlatego Afgańczycy, którzy przychodzą do gubernatora, rozmawiają z nim otwarcie. Nawet Amerykanie są pod wrażeniem jego działalności – opowiada płk Łukasiewicz.
Podobnego zdania jest Janusz Walczak, ekspert wojskowy. – Do Afganistanu powinni pojechać cywilni specjaliści ze wszystkich resortów: edukacji, rolnictwa, infrastruktury. Aby ustabilizować sytuację w tym kraju, nie można wszystkiego zrzucić na barki wojska.
Tymczasem Grupa ds. Zarządzania i Rozwoju Dystryktów ma też inne pomysły, np. zajęcia się „programem reintegracji społecznej i zawodowej byłych talibów”.
– Te plany bardziej pasują do jakichś unijnych programów aktywizacji bezrobotnych na Podkarpaciu niż do Afganistanu – ironizuje gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. – Zamiast wysłać tam żołnierzy, którzy zapewnią bezpieczeństwo miejscowej ludności, to wysyła się jakichś pułkowników, którzy siedząc bezpiecznie za biurkiem, produkują bezsensowne pomysły.