Udało się to dzięki współpracy naszego wojska i afgańskich Sił Bezpieczeństwa. Maszynę wartą pół miliona dolarów przechwycili rebelianci.
Wiosną tego roku amerykański patrol saperski RCP (Road Clear Patrol) w Afganistanie stracił kontrolę nad bezzałogowcem Honeywell RQ-16A T-Hawk. Pojazd poszukujący miny, po wyczerpaniu paliwa, wylądował na środku afgańskiego pustkowia. Maszynę znaleźli rebelianci. Był to dla nich niezwykle cenny łup. Wyprodukowanie drona kosztuje w USA około pół miliona dolarów, jednak partyzanci mogli go sprzedać za sumę znacznie wyższą. Nie bez powodu.
– Użyta w T-Hawk technologia mogła zostać rozpracowana i wykorzystana przeciwko siłom ISAF – wyjaśnia pułkownik Mirosław Ochyra, rzecznik Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych.
Rebelianci mogli sprzedać maszynę w sąsiadującym z Afganistanem Iranie. Iran bowiem, od pewnego czasu skupuje elementy amerykańskich technologii wojskowych, głównie zaawansowane pojazdy bezzałogowe. Właśnie do Iranu zmierzał oddział talibów, któremu afgańscy żołnierze z Sił Bezpieczeństwa odbili samolot – podała agencja Altair. Funkcjonariusze postanowili przekazać drona Polakom. 13 kwietnia 2012 roku, szef afgańskiego National Directorate of Security (NDS) wręczył T-Hawka dowódcy X zmiany, generałowi Piotrowi Błazeuszowi.
– To dobry przykład bliskiej współpracy Afgańczyków z polskimi żołnierzami, a jednocześnie wyraz zaufania do ich pracy na ternie prowincji Ghazni – mówi płk. Mirosław Ochyra.