Marian Janicki. Od kierowcy do generała

Szef BOR przetrwał krytykę po katastrofie smoleńskiej, nie przełknął jednak okrojonego budżetu Biura

Aktualizacja: 02.03.2013 02:17 Publikacja: 01.03.2013 19:26

Marian Janicki. Od kierowcy do generała

Foto: Fotorzepa

Skończył się czas gen. Mariana Janickiego, od piątku byłego już szefa Biura Ochrony Rządu.
Rezygnację złożył już 2 stycznia, ale premier trzymał generała w niepewności przez dwa miesiące. Do ostatniej chwili, nawet w rozmowie z „Rz”, gen. Janicki kluczył, tłumacząc oględnie, że „odejdzie, kiedy jego przełożeni uznają, że jego czas się skończył”.
– Mówił tak, bo był w niekomfortowej sytuacji: nie wiedział, co zamierza premier, choć już wcześniej rozmawiali o zakończeniu współpracy. Nie ustalono jedynie konkretnie terminu, który początkowo planowano na Nowy Rok – opowiada znajomy Janickiego.

Janicki zostawia BOR w trudnej sytuacji, z którą musi się zmierzyć jego następca

Premier podpisał rezygnację w piątek bez jednego słowa uzasadnienia. – Premier odwlekł dymisję, bo nie chciał, by odejście Janickiego wiązano z falą zmian w ABW i całą tą zadymą wokół reformy służb – opowiada jeden z polityków.
Trzy tygodnie temu z kierownictwem BOR spotkał się Jacek Cichocki, wówczas jeszcze szef MSW. – Tam ustalono, że następcą Janickiego zostanie płk Krzysztof Klimek, przez ponad cztery lata kierujący ochroną premiera Tuska – mówi nam znajomy Janickiego. Wczoraj płk Klimek został p.o. szefa BOR.

Wbrew temu, co mówi wielu komentatorów, Janicki odchodzi nie ze względu na Smoleńsk, ale mizerię finansową, w jakiej w tym roku znalazł się BOR.

Marian Janicki szefem Biura był pięć i pół roku. Ciężkie czasy dla niego nadeszły po katastrofie smoleńskiej. On sam mocno przeżył stratę swych ludzi, którzy zginęli w katastrofie. Jak twierdził w wywiadzie dla „GW”, płk Jarosław Florczak zwany Florkiem przepowiedział, że stanie się coś złego. „To było jakieś trzy miesiące przed katastrofą. On powiedział wtedy coś takiego, jakby przeczuwał, że może do niej dojść. To była bardzo emocjonująca rozmowa. Mówił, że jest bardzo niezadowolony, sfrustrowany niekompetencją wielu osób współpracujących z BOR. Florek był naprawdę profesjonalistą” – mówił Janicki.

Chciał odejść jeszcze w połowie ubiegłego roku, kiedy zarzuty za niedopełnienie obowiązków przy obsłudze wizyt prezydenta Kaczyńskiego i premiera Tuska w Katyniu w 2010 r. usłyszał jego zastępca gen. Paweł Bielawny, do lutego wiceszef BOR. Praska prokuratura postawiła mu również zarzut poświadczenia nieprawdy w dokumencie.
Minister spraw wewnętrznych zdymisjonował Bielawnego, co było dla Janickiego ciosem, bo czuł się osobiście za wszystko odpowiedzialny. – Miał też poczucie, że BOR zrobił wszystko, jak należy, a błędy i niedociągnięcia nie do końca zależały od funkcjonariuszy – wspomina oficer BOR. Na dowód tego grupie rekonesansowej BOR, która przygotowywała tamte wizyty w Smoleńsku, przyznał premie.

Czemu Tusk zdymisjonował szefa BOR?

Zarzut fałszowania dokumentów, jaki postawiono Bielawnemu, dotyczy rzeczywiście banalnej sprawy. Na liście funkcjonariuszy BOR lecących do Smoleńska z premierem wpisano nazwisko cywilnego fotoreportera, z którym BOR współpracuje od kilkunastu lat. Bielawny miał się pod listą podpisać i tym samym poświadczyć nieprawdę, za co grozi do pięciu lat więzienia, bo fotoreporter nie poleciał tym samolotem. Według BOR była to omyłka pisarska, a fotoreporter nie miał z tego powodu żadnych przywilejów ani korzyści.
Problem w tym, że w opinii przedstawionej prokuraturze biegli, byli oficerowie BOR, wytknęli BOR 20 rozmaitych zaniedbań, które w ich opinii miały się przyczynić do obniżenia poziomu bezpieczeństwa wizyt premiera i prezydenta w Rosji. Chodzi m.in. o niedokonanie przez funkcjonariuszy rekonesansu lotniska w Smoleńsku, nieobecność na płycie lotniska i niesprawdzenie lotnisk zapasowych.

Janicki po katastrofie smoleńskiej był więc poddany dużej presji. Zapewniał, że przeanalizował całą sprawę raz jeszcze i nie ma sobie nic do zarzucenia. – Sprawdzenie lotniska należy do gospodarzy – odpierał jeden z zarzutów w rozmowie z „Rz”.

Mocno przeżył, gdy nieznani sprawcy zaczęli prześladować jego matkę. – Tych ataków nie mógł wytrzymać – mówi jego znajomy. Odwiódł go wówczas od dymisji m.in. Paweł Graś, znajomy z Krakowa, skąd Janicki pochodzi i gdzie mieszka.

Od czasu tragedii w Smoleńsku Janicki nie miał dobrej prasy. Niedawno „Gazeta Polska” wyciągnęła mu krótką przeszłość milicyjną, zarzucając jednocześnie, że karierę w BOR w końcówce lat 80. zawdzięcza swemu ojcu Władysławowi, kierowcy partyjnych notabli, również funkcjonariuszowi BOR. „GP” twierdzi, że Janicki nie chciał się przyznać do pracy w MO w Krakowie.

Janickiego przyłapano też na tym, że nie ma wyższego wykształcenia i w związku z tym nigdy nie powinien pracować w BOR. Faktycznie, studia pierwszego stopnia na Wydziale Inżynierii Materiałowej Akademii Górniczo-Hutniczej skończył dopiero w 1995 r. w wieku 34 lat, kiedy pracował już w BOR. Rozporządzenie szefa MSWiA z 2002 r. od szefa i zastępcy BOR wymaga zaś studiów magisterskich.

Janickiego rząd wyciągnął z opresji, uznając, że kiedy rozporządzenie wchodziło w życie, był już szefem logistyki w BOR i choć nowych wymogów nie spełnia, to może zachować stanowisko.

Janicki przeszedł w BOR wszystkie szczeble kariery – od 1988 r. jako kierowca w kolumnie transportowej (w 1990 r. woził m.in. Lecha Wałęsę, wtedy kandydata na prezydenta) po 2007 r., kiedy premier Donald Tusk wyznaczył go na szefa Biura.

Był, jak mówią funkcjonariusze, lubianym szefem, który nie tolerował jedynie, kiedy mający ochraniać VIP-ów oficerowie ochrony taszczą siatki lub wyprowadzają ich psy. Za to groził dyscyplinarnym zwolnieniem.

Był niezwykle dumny, kiedy od amerykańskiego Secret Service ochraniającego Baracka Obamę otrzymał ekskluzywne spinki do mankietu z wygrawerowanym od spodu inicjałami prezydenta USA „B.O.”. Choć Obama ze względu na złe warunki pogodowe nie doleciał na pogrzeb prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Secret Service chwalił kompetencje polskich kolegów po fachu.

Janickiego, jak pisała już „Rz”, zastąpi płk Krzysztof Klimek, przez ponad cztery lata szef ochrony premiera Donalda Tuska. 51-letni Klimek zastępcą Janickiego został 25 stycznia.
Janicki zostawia BOR w trudnej sytuacji, z którą musi się zmierzyć Klimek – i to jest ponoć prawdziwym powodem odejścia generała, a może kroplą, która przelała czarę goryczy. Służba otrzymała na ten rok blisko o połowę mniejszy budżet, niż planowała. – Z takimi finansami nie sposób się utrzymać. Pieniądze skończą się w połowie roku – wzdycha jeden z funkcjonariuszy. Niektóre zaplanowane zakupy i już zamówione BOR musi odwoływać. – Ja światła w BOR gasić nie będę – powiedział Janicki swoim najbliższym współpracownikom.

Właśnie osiągnął pełne uprawnienia emerytalne – ma 25 lat służby, a ze stopniem generała, jaki rok temu przyznał mu prezydent Bronisław Komorowski, może liczyć na emeryturę sięgającą 10 tys. zł.

Emerytem jednak zapewne nie zostanie. W służbach głośno spekuluje się, że Janicki chce przejść do biznesu. Plotkuje się o PGNiG lub KGHM, gdzie w radzie nadzorczej z nadania ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego zasiada były wiceszef ABW Paweł Białek.

Skończył się czas gen. Mariana Janickiego, od piątku byłego już szefa Biura Ochrony Rządu.
Rezygnację złożył już 2 stycznia, ale premier trzymał generała w niepewności przez dwa miesiące. Do ostatniej chwili, nawet w rozmowie z „Rz”, gen. Janicki kluczył, tłumacząc oględnie, że „odejdzie, kiedy jego przełożeni uznają, że jego czas się skończył”.
– Mówił tak, bo był w niekomfortowej sytuacji: nie wiedział, co zamierza premier, choć już wcześniej rozmawiali o zakończeniu współpracy. Nie ustalono jedynie konkretnie terminu, który początkowo planowano na Nowy Rok – opowiada znajomy Janickiego.

Pozostało 91% artykułu
Służby
Nie będzie kodeksu pracy operacyjnej. Rząd wprowadza obostrzenia dla służb przez rozporządzenia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą