Ćwiczenia "Cobra '13" są niezwykle ważne dla polskich wojsk specjalnych. Od tego jak się pokażą nasi żołnierze, będzie zależało czy otrzymają natowski certyfikat. Gdy tak się stanie od 1 stycznia 2014 roku - jako siódmy kraj w ramach NATO, będą dowodzili komponentem wojsk specjalnych w operacjach Sojuszu.
W tej chwili takie zdolności mają jedynie : USA, Wielka Brytania, Francja, Włochy, Turcja i Hiszpania.
"Rzeczpospolita" poznała szczegóły ćwiczeń. Zostaną one otworzone 20 listopada i potrwają do 28 listopada. Odbędą się w czterech krajach : w Polsce, na Litwie, w Czechach i Słowacji.
W naszym kraju odbędą się na poligonach w Żaganiu, Wędrzynie oraz na wodach zatoki gdańskiej (w okolicach Gdyni). Żołnierze będą ćwiczyli na lądzie, w powietrzu i wodzie.
W Polsce w manewrach będą uczestniczyły zespoły bojowe wojsk specjalnych z Chorwacji, Finlandii, Węgier i Norwegii. Działania polskich specjalsów będą oceniane przez ekspertów m.in. z Turcji, Wielkiej Brytanii i USA.
"Cobra '13" będą największymi ćwiczeniami wojsk specjalnych w tym roku w Europie. Weźmie w nich udział ok. 1,5 tysiąca komandosów. 
Jak mówił kilka miesięcy temu w "Rzeczpospolitej" gen. bryg. Piotr Patalong, dowódca wojsk specjalnych, nasi żołnierze od pięciu lat przygotowywali się do osiągnięcia takich zdolności. "W czterech krajach będziemy prowadzili operacje specjalne: lądowe, morskie i powietrzne. Zespół certyfikujący oceni, czy jesteśmy gotowi, czy mamy odpowiedni sprzęt, aby zrealizować zadanie" - mówił nam. 
NATO wymagało m.in. byśmy mieli wydzielone zespoły bojowe. Utworzyliśmy też  jednostkę zapewniającą komandosom wsparcie logistyczne. Jest nią NIL, istniejący od 2009 r. Sojusz wymagał także, byśmy mieli jednostkę lotniczą wyłącznie do dyspozycji sił specjalnych. W bazie w Powidzu stacjonuje 7. eskadra działań specjalnych  wchodząca w skład Sił Powietrznych. W jej skład wchodzą śmigłowce Mi-17, w przyszłym roku eskadra ma otrzymać dodatkowo Mi-24. Maszyny będą mogły być wykorzystywane np. do przerzucania żołnierzy, desantowania lub wsparcia ogniowego komandosów.
"Jeżeli zajdzie taka potrzeba, a siły sojuszu podejmą decyzję o wysłaniu wojsk specjalnych, my będziemy gotowi do dowodzenia takim komponentem. Będziemy mogli zostać skierowani w każdy region świata" - tłumaczył nam gen. Patalong.
"Jako tzw. państwo ramowe damy do dyspozycji NATO cały komponent wojsk specjalnych, m.in. zespoły bojowe, wsparcie informatyczne, czyli zespół, który zajmuje się zdobywaniem, przetwarzaniem i analizowaniem informacji, grupę dowodzenia utrzymującą łączność o najwyższych klauzulach tajności czy zespół zajmujący się zabezpieczeniem medycznym" - mówił.
Wojska specjalne liczą ponad 2 tys. żołnierzy. Służą w pięciu jednostkach : GROM, Komandosi z Lublińca, NIL, AGAT oraz FORMOZA.
Już wiadomo, że polscy komandosi od 2015 roku będą pełnili dyżury w Siłach Odpowiedzi NATO (ang. NATO Response Force). Polskie dowództwo stanowić będzie trzon Sojuszniczego Dowództwa Komponentu Operacji Specjalnych.
Jak podkreślają eksperci nasi specjalsi są przygotowani do pełnienia takich dyżurów. Tylko w dwóch ostatnich latach ponad 200 oficerów z Dowództw Wojsk Specjalnych uczestniczyło w specjalistycznych kursach i szkoleniach, między innymi w: Gujanie Francuskiej, Indiach, Francji, Turcji, Litwie, Gruzji, Niemczech, Norwegii, Szwecji i USA.