Gdy kilka dni temu zapytaliśmy MSW, czy przed powołaniem Maja na szefa policji w grudniu minionego roku przeprowadzono rutynową kontrolę, czy jego nazwisko nie przewija się w prokuratorskich śledztwach, dostaliśmy tylko lakoniczna odpowiedź: „Informujemy, że powołując insp. Zbigniewa Maja na stanowisko Komendanta Głównego Policji pod uwagę brane były kompetencje, doświadczenie i dotychczasowe osiągnięcia w służbie.”
To dowód na to, że Maj nie był sprawdzany. Tymczasem — według naszych ustaleń — w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy do prokuratury wpłynęły informacje, które rzucają cień na komendanta. Wszystkie one zostały zebrane w jedno śledztwo i trafiły do Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Gdy Maj został komendantem głównym policji, prokuratura uznała, że sprawa robi się poważna i dochodzenie zostało przeniesione do łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej. W ubiegłym tygodniu prokurator Jarosław Szubert, rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury apelacyjnej informował nas: „Postępowanie przygotowawcze nadal pozostaje w toku. W dniu 21 stycznia br. Prokuratura Apelacyjna w Łodzi przejęła je do dalszego prowadzenia z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Aktualnie z materiałami sprawy zapoznaje się prokurator, który będzie dalej prowadził śledztwo”.
Maj broni się przekonując, że obciążył go były informator policji, który jest niewiarygodny. Rzeczywiście, drobny biznesmen o marnej reputacji, który kiedyś niejawnie współpracował z policją, złożył doniesienie przeciw Majowi — zarzucając mu m.in. wymuszanie pieniędzy i drogich alkoholi.
Tyle, że według informacji „Rzeczpospolitej” to tylko jeden z wątków. W aktach śledztwa są także informacje z podejrzanych rozgrywek biznesowych w Kaliszu, mateczniku Maja. Materiały do łódzkiej prokuratury w tej sprawie skierowało CBA, co potwierdziliśmy u agentów tej służby.
Jest także analiza oświadczeń majątkowych Maja, z której wynika, że — jak mówi jeden z naszych rozmówców — inspektorowi „brakuje pokrycia w dochodach”. Oświadczenia majątkowe Maja były dotąd niejawne, dopiero jako komendant główny musiał je ujawnić. Okazało się, że zgromadził majątek wart niemal 4 mln zł.
Gdy poprosiliśmy MSW o ujawnienie wcześniejszych oświadczeń majątkowych inspektora, resort odmówił.