- Nie mamy z nich żadnych korzyści. Zwykle takie misje na początku nazywa się szkoleniowymi, ale z czasem okazuje się, że żołnierze biorą udział w działaniach bojowych. To jest taki PR, lepiej nazwać misję szkoleniową, niż powiedzieć ludziom, że żołnierze jadą na wojnę.

Jego zdaniem trudno też mówić o efektach misji szkoleniowej dla miejscowych : - Zwykle są oni słabo uzbrojenie, są też słabo wyszkoleni, a nawet po przeszkoleniu nie są zdolni do obrony swojego terytorium - dodaje dr Kwaśniak.

W tej chwili nasi żołnierze biorą udział w trzech misjach : Afganistanie (1,8 tys. żołnierzy), Kosowie (ok. 200) i Bośni i Hercegowinie (ok. 50).