Z naszych informacji wynika, że jeszcze w tym roku zostanie powołana nowa struktura dowództwa Wojsk Specjalnych. Zajmie się wsparciem i zabezpieczeniem logistycznym jednostek podległych Dowództwu.
W skład DWS wchodzi jednostka specjalna GROM, 1. Pułk Specjalny Komandosów z Lublińca i Morska Jednostka Działań Specjalnych Formoza. W sumie to ponad tysiąc żołnierzy. Ale komandosów, którzy jeżdżą na misje i wykonują zadania bojowe, jest jeszcze mniej. Za to ich dowództwo liczy już teraz ponad 100 osób, a niebawem ma się zwiększyć aż trzykrotnie. W nowej strukturze znajdzie pracę nawet do 300 wojskowych urzędników. Jak mówią informatorzy „Rz”, aż sześć etatów ma tam być zarezerwowanych dla generałów.
W budżecie MON na przyszły rok na DWS zaplanowano 171 mln zł, czyli o 20 mln zł więcej niż w bieżącym. Ale problem polega na tym, że zamiast na rozwój zespołów i grup bojowych te pieniądze pójdą na wojskowych urzędników. Przedstawiciele DWS nie chcą tego komentować, zasłaniając się tajnością ich struktur. Podobnie odpowiedział nam Sztab Generalny WP, któremu podlega dowództwo.
– Ze względu na przeznaczenie i charakter wojsk specjalnych informacje dotyczące ich struktury organizacyjnej nie powinny być ujawniane opinii publicznej – zaznaczył płk Sylwester Michalski, rzecznik prasowy sztabu. Jednak sami komandosi nie kryją oburzenia. W rozmowie z „Rz” podkreślają, że np. w GROM powinien powstać jeszcze jeden oddział bojowy, bo ci, którzy teraz zasilają jego szeregi, wciąż jeżdżą na misje i nie mają czasu ani odpocząć, ani szkolić się w kraju.
Słów krytyki nie szczędzi też twórca i pierwszy dowódca tej elitarnej jednostki gen. Sławomir Petelicki: – Jeżeli te plany zostaną zrealizowane, to na jednego komandosa przypadnie nawet trzech logistyków. To skandal.