– Obiady dla słuchaczy szkół policji w 2008 r. kosztowały państwo 20 mln zł – mówi „Rz” insp. Andrzej Trela, zastępca komendanta głównego policji ds. logistyki. – Z takich jak ten reliktów przeszłości, czyli finansowania rzeczy, które nie mają ekonomicznego uzasadnienia, będziemy rezygnować.
Rozporządzenie o wycofaniu się z finansowania obiadów dla słuchaczy szkół jest już gotowe.
Poszukując oszczędności Komenda Główna zrobiła gruntowny przegląd wydatków. „Rz” poznała wyniki analizy. Okazuje się, że najwięcej na papier czy korespondencję wydają nie funkcjonariusze z pierwszej linii, czyli z komend miejskich i powiatowych, ale ci z wojewódzkich.
Na jaw wyszły też takie absurdy, jak ten, że w różnych częściach kraju koszt przejazdu radiowozu jest różny. Dlaczego? Bo przed laty zdecydowano, że normy zużycia paliwa ustalają szefowie komend wojewódzkich. – Jeden określił, że auto spala 7,5, a inny, że 9,5 litra na 100 kilometrów. Zero w tym logiki – mówi osoba znająca analizę.
W Świętokrzyskiem kilometr jazdy kosztuje 58 groszy, a na Podlasiu 1,27 zł. – Chcemy to zmienić i odstąpić od ustalania limitów zużycia paliwa. Policjanci mają jeździć tyle, ile jest konieczne – zapowiada Trela.