Pilot rozbitej bryzy ostrzegał: za mało latamy

Przed śmiertelnym wypadkiem w Gdyni młody pilot skarżył się na powolne szkolenie, "oczywisty dyskomfort" w czasie lotów i bezskutecznie prosił o przeniesienie do innej jednostki - dowiedziała się "Rz"

Aktualizacja: 13.06.2009 12:34 Publikacja: 12.06.2009 22:00

An-28 Bryza - taki samolot rozbił się w Gdyni

An-28 Bryza - taki samolot rozbił się w Gdyni

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Przemysław Dudzik z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej w Gdyni zginął 31 marca, siedząc za sterami samolotu An28 Bryza. Gdy na wojskowym lotnisku w Babich Dołach ćwiczył awaryjne lądowanie na jednym silniku, maszyna uderzyła o ziemię i spłonęła. Zginęli też trzej doświadczeni oficerowie – instruktorzy.

Szef MON Bogdan Klich zaraz po tragedii nie wykluczył, że przyczyną mógł być błąd ludzki. Dochodzenie prowadzą Wojskowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych i Prokuratura Wojskowa w Poznaniu.

[wyimek]25 lotników wojskowych zginęło w katastrofach od początku ubiegłego roku. Z tego 20 w katastrofie CASY[/wyimek]

Z dokumentów, do których dotarła "Rz", wynika, że Dudzik od dwóch lat starał się o odejście z jednostki. Młody pilot (w chwili wypadku miał 27 lat) był sfrustrowany i rozgoryczony: latał za mało, a mnóstwo czasu zajmowały mu obowiązki w sztabie. Dlatego prosił przełożonych o przeniesienie do jednostki, w której mógłby latać więcej. Bezskutecznie.

Ostatni wniosek złożył dziesięć miesięcy przed tragedią. Powoływał się na "brak możliwości wykonywania zawodu pilota". "Osiągany w skali roku nalot (liczba godzin spędzonych w powietrzu – red.), brak dynamiki szkolenia oraz niezmiernie niska częstotliwość wykonywanych lotów powodują, że w czasie realizowania zadań lotniczych odczuwam oczywisty dyskomfort" – pisał.

Wprost zarzucał przełożonym łamanie procedur. Szkolenie na drugiego pilota na bryzie rozpoczął w 2006 r. Taka nauka musi być intensywna, by pilot wyrobił sobie odpowiednie nawyki. Wojskowe procedury określają zatem, że szkolenie nie może trwać dłużej niż rok, a w tym czasie pilot musi wykonać 94 loty i spędzić w powietrzu 39 godzin i 10 minut. Kiedy doszło do tragedii, Dudzik wciąż się szkolił – już trzeci rok.

Przełożeni Dudzika (nie chcieli rozmawiać z "Rz") zbagatelizowali jego pisma. – To skandal. Nastawienie psychiczne pilota ma decydujące znaczenie przy podejmowaniu decyzji podczas lotu – komentuje Dariusz Szpineta, pilot i instruktor, szef dużej firmy szkoleniowej Aviation Asset Management.

W Gdyni na braki w wyszkoleniu skarżyli się też inni piloci. – Niebawem się pozabijamy – mówili. "Rz" ujawniła to dwa tygodnie przed tragedią.

Prokuratura Wojskowa w Poznaniu nie znała pism Dudzika. – Informacje w nich zawarte mogą mieć ogromny wpływ na ustalenie przyczyn katastrofy – mówi szef prokuratury pułkownik Tadeusz Cieśla.

Przemysław Dudzik z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej w Gdyni zginął 31 marca, siedząc za sterami samolotu An28 Bryza. Gdy na wojskowym lotnisku w Babich Dołach ćwiczył awaryjne lądowanie na jednym silniku, maszyna uderzyła o ziemię i spłonęła. Zginęli też trzej doświadczeni oficerowie – instruktorzy.

Szef MON Bogdan Klich zaraz po tragedii nie wykluczył, że przyczyną mógł być błąd ludzki. Dochodzenie prowadzą Wojskowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych i Prokuratura Wojskowa w Poznaniu.

Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie