Reklama

Prosił o zmianę eskadry

Pilot, który zginął w katastrofie Bryzy był zmęczony psychicznie i fizycznie. Co pięć dni spędzał osiem godzin w samochodzie – mówią znajomi kpt. Przemysława Dudzika

Publikacja: 13.06.2009 01:52

Czteroosobowa załoga bryzy zginęła 31 marca tego roku. Na zdjęciu uroczystości pożegnalne na lotnisk

Czteroosobowa załoga bryzy zginęła 31 marca tego roku. Na zdjęciu uroczystości pożegnalne na lotnisku w Babich Dołach 15 kwietnia

Foto: PAP, Barbara Ostrowska Barbara Ostrowska

Przemysław Dudzik był absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych z 2005 roku. Ukończył ją jako pilot śmigłowców, a nie samolotów (bryzy są samolotami). Na studia dostał się z pierwszą lokatą, skończył uczelnię z wyróżnieniem. Chciał być pilotem, chciał latać, wiązał swą przyszłość z wojskiem. Świadczą o tym pisma, jakie słał do przełożonych.

W 28. Eskadrze Lotniczej Marynarki Wojennej zajmował stanowisko oficera sekcji rozpoznawczej, w praktyce sprawował również funkcję oficera sztabowego.

„Obciążenie pracą sztabową sprawia, że kuriozalnie nie widzę możliwości podołania wymogom stawianym członkom personelu latającego” – pisał w czerwcu 2008 roku do szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w piśmie o przeniesienie. Żalił się, że nie ma czasu na przygotowywanie się do lotów. Jednak największym problemem były ograniczenia nalotów, czyli liczby godzin spędzanych w powietrzu. Męczyły go także ciągłe dojazdy z domu w Warszawie do jednostki w Gdyni.

Dudzik w powietrzu spędził w sumie tylko 260 godzin. – Ponad 200 godzin wylatał w gdyńskiej jednostce, resztę w szkole oficerskiej – mówi kapitan marynarki Czesław Cichy, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Jednak są to godziny spędzone za sterami różnych maszyn, a wylatanie 200 godzin zajęło mu aż cztery lata. – To jest średnia nalotów dla wszystkich pilotów w naszej jednostce – tłumaczy Cichy.

Dudzik kończył szkolenie na drugiego pilota. Brakowało mu tylko lotów w trudnych warunkach nocnych. Z programu szkoleń wynika, że powinien wykonać 94 loty w ciągu 39 godzin i 10 minut, ale w czasie nie dłuższym niż rok. Dudzik latał tak mało, że przez trzy lata (od 2006 r.) nie mógł sprostać tej normie. Dziesięć miesięcy przed tragicznym lotem alarmował o tym szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Pismo czytali i opiniowali również m.in. wiceadmirał Andrzej Karweta, dowódca Marynarki Wojennej. Nikt nie odniósł się do jego zarzutów.

Reklama
Reklama

Z dokumentów, do których dotarła „Rz”, wynika, że Dudzik chciał odejść z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej już w kwietniu 2007 r. Prosił o przeniesienie do 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w Krakowie na niższe stanowisko. Przełożeni odmówili. Powody: w 28. Eskadrze było za mało pilotów i fakt, że Marynarka Wojenna poniosła duże koszty w związku z jego wyszkoleniem.

W czerwcu 2008 r. Przemysław Dudzik złożył kolejny wniosek – chciał odejść do 36. Pułku Lotnictwa Transportowego w Warszawie, który wozi VIP-ów. Miał akceptację dowódcy pułku. Był po wstępnej rozmowie. Ale przełożeni po raz kolejny nie wyrazili zgody.

Z ostatniego pisma wynika, że wiceadmirał Karweta zaproponował pilotowi przeniesienie do eskadry w Siemirowicach, która też należy do Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Dudzik miał tam przejść na stanowisko starszego pilota. Nie zdążył. Zginął 31 marca.

Przemysław Dudzik był absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych z 2005 roku. Ukończył ją jako pilot śmigłowców, a nie samolotów (bryzy są samolotami). Na studia dostał się z pierwszą lokatą, skończył uczelnię z wyróżnieniem. Chciał być pilotem, chciał latać, wiązał swą przyszłość z wojskiem. Świadczą o tym pisma, jakie słał do przełożonych.

W 28. Eskadrze Lotniczej Marynarki Wojennej zajmował stanowisko oficera sekcji rozpoznawczej, w praktyce sprawował również funkcję oficera sztabowego.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Służby
Atak na polskich funkcjonariuszy na granicy z Białorusią. „Leciały kamienie”
Służby
Pożar w Ząbkach pod lupą służb. Ustaliliśmy, jakie stawiają hipotezy
Służby
Tomasz Siemoniak na granicy z Litwą. Postawił Niemcom warunek
Służby
Przerzut migrantów: szlak wiedzie teraz przez Białoruś i Litwę
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Służby
Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą
Reklama
Reklama