– W Afganistanie wszystko opiera się na śmigłowcach: transport ludzi, sprzętu, zaopatrzenie baz, zabezpieczenie operacji, w tym operacji wojsk specjalnych czy zabezpieczenie medyczne – wymienia Janusz Walczak, niezależny ekspert wojskowy.
Polscy żołnierze mają ich 12 (osiem Mi-24 i cztery transportowe Mi-17), jednak cztery z nich są na przeglądach technicznych. Zdaniem Janusza Walczaka to zdecydowanie zbyt mało w stosunku do zadań, jakie wykonują.
Dlatego na początku lutego tego roku minister obrony narodowej Bogdan Klich oficjalnie ogłosił, że zakończyły się rozmowy w sprawie zakupu od Metal-exportu pięciu używanych Mi-17. I zapowiedział ostateczne podpisanie kontraktu jeszcze w lutym. Stwierdził, że firma ma dostarczyć maszyny w „lipcu, sierpniu i wrześniu, a do końca roku – po dozbrojeniu i doposażeniu – mają być one przerzucone w rejon misji”.
Jednak kontrakt podpisano z pięciomiesięcznym opóźnieniem – dopiero kilka dni temu. I nadal nie jest znana jego wartość. W lutym MON zapowiadał, że śmigłowce będą kosztować 313 mln zł. Jak się nieoficjalnie dowiedziała „Rz”, cena będzie jednak inna i zostanie ujawniona za około dwa tygodnie.
Skąd opóźnienie sfinalizowania zakupu?