Reklama

Straż miejska zacznie sprzedawać marchewkę

Łódzcy strażnicy chcą sprzedawać żywność odebraną nielegalnym handlarzom. Sanepid: powinni zarejestrować tę działalność

Publikacja: 24.07.2012 22:53

Straż miejska zacznie sprzedawać marchewkę

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys SS Seweryn Sołtys

Uliczni sprzedawcy, którzy rozkładają w niedozwolonych miejscach swoje kramy, muszą się liczyć z utratą towaru. W Łodzi dotąd nie zabierano artykułów spożywczych, owoców czy warzyw, bo strażnicy nie wiedzieli, co dalej z nimi robić.

Teraz mają zamiar odsprzedawać towar po cenach hurtowych. -  Porozumieliśmy się w tej sprawie z sądami, które decydują, co robić z zajętym mieniem. Pozwolono nam go sprzedawać, a uzyskane pieniądze przekazywać do depozytu sądowego na poczet przyszłych kar -  tłumaczy Radosław Kluska z łódzkiej Straży Miejskiej.

Formacja znalazła już firmę handlową, która od sierpnia ma być odbiorcą żywności. Umowa została podpisana.

-  Zarekwirowany towar trafi bezpośrednio do odbiorcy, nie będzie przywożony do nas -  tłumaczy Radosław Kluska. -  Odwieziemy go od razu do firmy handlowej.

Jan Bondar z Głównego Inspektoratu Sanitarnego tłumaczy, że jeśli łódzka straż będzie dysponować żywnością, powinna to zgłosić do powiatowego sanepidu, a ten zarejestrować formację jako zakład spożywczy ze wszystkimi tego wymogami.

Reklama
Reklama

-  A to oznacza, że wymagania wobec niej będą takie same jak np. sklepu spożywczego -  mówi Jan Bondar.

-  Będziemy o tym rozmawiać z sanepidem -  dodaje Kluska.

Jak inne miasta radzą sobie z żywnością od nielegalnych handlarzy? W Warszawie, gdzie w tym roku zlikwidowano 120 takich stoisk, artykuły szybko psujące się zabezpieczają urzędnicy z wydziału działalności gospodarczej. W akcji towarzyszy im straż miejska. -  W przypadku rzeczy szybko psujących się handlarz do końca dnia musi udowodnić, że to jest jego towar. Jeśli tego nie zrobi, to takie artykuły trafiają do utylizacji -  przyznaje Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza.

Poznań nie ma problemu z dzikimi stoiskami handlowymi. -  Został rozwiązany kilkanaście lat temu. U nas handel odbywa się albo na targowiskach, albo na terenach prywatnych. Na terenach miejskich sporadycznie i nie wymaga tak restrykcyjnych środków, jakim jest konfiskata mienia -  mówi Przemysław Piwecki z poznańskiej Straży Miejskiej.

We Wrocławiu mundurowi nie zajmują towarów szybko psujących się. -  Nie było takiej konieczności, poza tym kupcy stosują się do poleceń strażników -  tłumaczy Grzegorz Muchorowski z wrocławskiej Straży Miejskiej. Dodaje, że ostatnio zajęto odzież i obuwie. -  Sąd podjął decyzję, co zrobić z tym towarem, i robi to bardzo szybko -  dodaje Muchorowski.

Dariusz Dyla, komendant straży z Władysławowa, mówi, że w jego mieście nie spotyka się nielegalnych handlarzy żywnością.

Reklama
Reklama

-  Takiego zagrożenia nie ma. Jeśli jacyś sprzedawcy się pojawiają, to zwykle oferują perfumy, ręczniki czy odzież. W magazynie mamy właśnie perfumy -  mówi komendant Dyla.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Dlaczego w Lubartowie ogłoszono alarm powietrzny? Wojewoda czeka na wyjaśnienia
Służby
Odmowa prezydenta Karola Nawrockiego. Nie przyznał orderów i odznaczeń w służbach specjalnych
Służby
Sondaż: Niejednoznaczna ocena działań państwa po dywersji na torach
Służby
Kolejna wizyta funkcjonariuszy CBA w siedzibie fundacji Tadeusza Rydzyka
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama