Reklama
Rozwiń

Z tarczą na czołgi

Prezydent za systemem antyrakietowym, MON kupuje transportery. To spór o przyszłość armii

Publikacja: 20.08.2012 01:57

BBN uznaje wielkie formacje pancerne za przeżytek. Na zdjęciu czołgi Twardy na poligonie

BBN uznaje wielkie formacje pancerne za przeżytek. Na zdjęciu czołgi Twardy na poligonie

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Red

Czy bezpieczeństwa naszego kraju lepiej będzie strzegła „polska tarcza antyrakietowa", czy dywizje pancerne? Za pierwszą koncepcją opowiada się Bronisław Komorowski, drugą forsuje MON z ministrem Tomaszem Siemoniakiem. W czasach kryzysu i cięć budżetowych są małe szanse na realizację obydwu programów. Tym bardziej że inne rodzaje sił zbrojnych też są mocno przestarzałe.

Prezydent, zapowiadając „zdecydowane działania" na rzecz budowy tarczy, powołuje się na decyzje NATO ze szczytu w Chicago. Dla członków sojuszu priorytetem ma być obrona terytorialna. Według prezydenta najlepiej nadaje się do tego własny system obrony powietrznej, który ma być elementem większej całości – tarczy chroniącej wszystkie kraje NATO. – Mamy takie położenie geograficzne, że nie możemy być słabszym ogniwem sojuszu, lecz mocniejszym – mówił Komorowski w sobotnim wywiadzie dla TVN 24.

20 mld zł ma kosztować polska tarcza antyrakietowa. Roczny budżet MON to około 30 mld zł

Nie jest tajemnicą, że polska obrona powietrzna jest wciąż oparta na systemach pochodzenia radzieckiego. Nowa miałaby zwalczać rakiety bliskiego i średniego zasięgu. Ale pilnej modernizacji wymaga nie tylko obrona powietrzna. Potrzebne jest nowe uzbrojenie dla Marynarki Wojennej, lotnictwa (samolot szkoleniowy) i wojsk lądowych.

I właśnie modernizację tych ostatnich obrał za główny cel MON. Wiceminister Waldemar Skrzypczak odpowiedzialny za zakupy uzbrojenia już zamówił 200 nowych bojowych wozów piechoty Rosomak, planuje kupienie w Bumarze m.in. pół tysiąca nowych.

Reklama
Reklama

Krytykuje to szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej. Według niego program pancerny nie powinien być priorytetem, bo dzisiaj nie są już potrzebne wielkie pancerne formacje. Generał Skrzypczak podkreśla, że pieniądze znajdą się i na tarczę, i na program pancerny. Ma on zresztą ruszyć dopiero za 3–4 lata – zapewnia.

I prezydent, i MON liczą na oszczędności po zakończeniu misji w Afganistanie. Przez 11 lat wydano na nią ok. 5 mld zł. Tymczasem tarcza ma kosztować ok. 20 mld złotych, podobną sumę trzeba by wydać na modernizację wojsk pancernych.

Zaangażowanie w operacje poza granicami w małym stopniu przełożyło się nie tylko na unowocześnienie armii, ale także na wprowadzenie nowych technologii w największym polskim producencie uzbrojenia – Bumarze.

A to właśnie ta firma miałaby być głównym producentem uzbrojenia dla tarczy i dla wojsk lądowych. By podołać temu wyzwaniu, potrzebna jest bardzo głęboka reforma Bumaru.

Czy bezpieczeństwa naszego kraju lepiej będzie strzegła „polska tarcza antyrakietowa", czy dywizje pancerne? Za pierwszą koncepcją opowiada się Bronisław Komorowski, drugą forsuje MON z ministrem Tomaszem Siemoniakiem. W czasach kryzysu i cięć budżetowych są małe szanse na realizację obydwu programów. Tym bardziej że inne rodzaje sił zbrojnych też są mocno przestarzałe.

Prezydent, zapowiadając „zdecydowane działania" na rzecz budowy tarczy, powołuje się na decyzje NATO ze szczytu w Chicago. Dla członków sojuszu priorytetem ma być obrona terytorialna. Według prezydenta najlepiej nadaje się do tego własny system obrony powietrznej, który ma być elementem większej całości – tarczy chroniącej wszystkie kraje NATO. – Mamy takie położenie geograficzne, że nie możemy być słabszym ogniwem sojuszu, lecz mocniejszym – mówił Komorowski w sobotnim wywiadzie dla TVN 24.

Reklama
Służby
Pożar w Ząbkach pod lupą służb. Ustaliliśmy, jakie stawiają hipotezy
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Służby
Tomasz Siemoniak na granicy z Litwą. Postawił Niemcom warunek
Służby
Przerzut migrantów: szlak wiedzie teraz przez Białoruś i Litwę
Służby
Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą
Służby
Straż Graniczna komentuje głośne nagranie. „To nie migranci, lecz funkcjonariusze”
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama