Według rozmówców „Rzeczpospolitej" więźniowie swobodnie poruszali się po komendzie, chodzili do stołówki i siłowni, gdzie mundurowi, nie wiedząc, z kim mają do czynienia, traktowali ich jak „swoich".
– Pani minister Teresa Piotrowska oczekuje szczegółowych i pilnych wyjaśnień od komendanta głównego policji w sprawie zatrudniania skazanych do prac w krakowskiej komendzie – mówi „Rzeczpospolitej" Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSW.
Jak ujawniliśmy, 39 więźniów, w tym członek brutalnego gangu „kantorowców", na mocy umowy policji ze Służbą Więzienną przez ponad rok sprzątało i remontowało budynek komendy wojewódzkiej. Aż doszło do wpadki: w skrytce pod podłogą w szatni na terenie komendy odkryto m.in. 50 sztuk amunicji, dwa pendrive'y, telefon komórkowy i ładowarki, które ukryli tam więźniowie.
Prokuratura wszczęła śledztwo, sprawę badają Biuro Spraw Wewnętrznych i komendant małopolskiej policji.