We Wrocławiu było blisko tragedii

Pozostawienie bomby w autobusie miejskim to akt terroru – twierdzą śledczy i typują sprawcę.

Aktualizacja: 22.05.2016 18:57 Publikacja: 22.05.2016 18:21

Ładunek, który eksplodował we Wrocławiu, miał podobną konstrukcję jak bomba, która w 2013 roku wybuc

Ładunek, który eksplodował we Wrocławiu, miał podobną konstrukcję jak bomba, która w 2013 roku wybuchła na mecie maratonu w Bostonie

Foto: PAP, Maciej Kulczyński

Policjanci typują osoby mogące odpowiadać wizerunkowi domniemanego zamachowca, który w czwartek w autobusie we Wrocławiu zostawił skonstruowaną domowym sposobem bombę – wynika z informacji „Rzeczpospolitej". Sprawie nadano najwyższy priorytet, pracują nad nią specjalna policyjna grupa i doświadczeni prokuratorzy.

– Zostały przeprowadzone szczegółowe oględziny miejsca przestępstwa, zabezpieczono wszystkie możliwe ślady, zakładamy różne hipotezy śledcze. Za wcześnie mówić o motywie działania sprawcy – mówi nam Robert Tomankiewicz, naczelnik wrocławskiego Wydziału Zamiejscowego ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

Śledczy są pewni, że 19 maja we Wrocławiu było o krok od tragedii. Gdyby pakunek, który zostawił w autobusie linii 145 młody mężczyzna, eksplodował – zdrowie, a nawet życie mogłoby stracić wiele osób. Dlatego przyjęto, że był to akt terroru. Pytanie tylko, o jakim podłożu.

O skali zagrożenia świadczy przyjęta kwalifikacja prawna śledztwa. Ustaliliśmy, że wszczęto je z dwóch artykułów Kodeksu karnego: usiłowania zabójstwa z użyciem materiałów wybuchowych oraz sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać „eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii (...)". Grozi za to dziesięć lat więzienia.

Pakunek z niebezpieczną zawartością przed godziną 14 zostawił w prawie pustym autobusie mężczyzna w kapturze. Przejechał krótki dystans, czekając aż pojazd zapełni się pasażerami, po czym wysiadł i szybko się oddalił. Zarejestrowały go kamery w autobusie i miejskiego monitoringu z tunelu na Dworcu Głównym. Dzięki temu jego zdjęcie opublikowała policja. Wiadomo, że był szczupły, ok. 25 lat, 180 cm wzrostu.

Kierowca autobusu wyniósł paczkę na zewnątrz (naruszył procedury, ale ewakuacja pasażerów trwałaby dłużej) i nikt z pasażerów nie ucierpiał. Ładunek wybuchł na chodniku.

Nad rozwiązaniem sprawy pracuje grupa policjantów z Wrocławia, przy wsparciu Wydziału do Zwalczania Aktów Terroru Kryminalnego Centralnego Biura Śledczego Policji.

Ze względu na niespotykany dotąd charakter zdarzenia działania operacyjne są okryte największą tajemnicą. Śledczy nie ujawniają, jaki materiał wykorzystano do konstrukcji bomby. Nieoficjalnie wiadomo, że była to bomba szybkowarowa. Garnek nie został rozerwany, prawdopodobnie dlatego, że użyto tylko saletry.

Eksperci przyznają, że bomba w autobusie miała podobną konstrukcję jak użyta przez braci Carnajewów w Bostonie.

– Bomba szybkowarowa to ulubiona „zabawka" terrorystów. Szybkowar jest łatwo dostępny, wypełnia się go materiałem wybuchowym. Ma twarde dno i pokrywkę, więc bomba wybucha, rozrywając boki. Ma dużą siłę rażenia, co widać po zamachu w Bombaju. Powoduje większe szkody, jeżeli są w niej, jak we Wrocławiu, gwoździe – mówi dr Wojciech Szewko, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa z Narodowego Centrum Studiów Strategicznych. – Gwoździe to typ szrapnela, mogą zabić lub poranić wiele osób. Wybuch w autobusie zabiłby wszystkich. Jeśli w środku była saletra, to nie wybuchła, lecz się zapaliła. Wysadziła pokrywkę, ale nie rozerwała garnka – wyjaśnia.

Czy był to akt o podłożu terrorystycznym? – Tego, czy mamy do czynienia z podłożem politycznym czy jakimś typem radykalizmu, nie można stwierdzić na podstawie rodzaju ładunku wybuchowego. Dopiero wiedząc, kim jest poszukiwany mężczyzna, można określić jego pobudki. Nie każdy, kto ma bombę, jest terrorystą, we Wrocławiu mógł to być akt terroru o podłożu kryminalnym – mówi dr Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.

Podkreśla, że jest to zdarzenie niezwykle groźne, także ze względu na możliwość naśladownictwa. – Dzisiaj przepis na bombę jest łatwo dostępny w internecie. Jest tam mnóstwo opisów urządzeń wybuchowych z kolejnych zamachów na świecie – stwierdza.

Policjanci typują osoby mogące odpowiadać wizerunkowi domniemanego zamachowca, który w czwartek w autobusie we Wrocławiu zostawił skonstruowaną domowym sposobem bombę – wynika z informacji „Rzeczpospolitej". Sprawie nadano najwyższy priorytet, pracują nad nią specjalna policyjna grupa i doświadczeni prokuratorzy.

– Zostały przeprowadzone szczegółowe oględziny miejsca przestępstwa, zabezpieczono wszystkie możliwe ślady, zakładamy różne hipotezy śledcze. Za wcześnie mówić o motywie działania sprawcy – mówi nam Robert Tomankiewicz, naczelnik wrocławskiego Wydziału Zamiejscowego ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
CBA donosi na byłego szefa CBA. Chodzi o zakup "lokalu mieszkalnego"
Służby
Szmydt był rosyjskim agentem? Jedna z tez
Służby
Rosjanie planowali zamach na Zełenskiego w Polsce? Polak z zarzutami
Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP