Uprawnienia przyznawane na podstawie ustawy z 1991 r. o kombatantach oraz niektórych osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego ma w Polsce przeszło pół miliona kombatantów i osób represjonowanych. To, że po 70 latach od zakończenia II wojny światowej ich liczba jest wciąż tak wysoka, trzeba wiązać z obejmowaniem ustawą coraz to nowych grup w trakcie jej kolejnych nowelizacji.
Nie uchybiając w niczym honorowemu charakterowi statusu kombatanta, trudno jednak nie zauważyć również jego materialnego wymiaru. Do kombatantów, wdów i wdowców po nich, inwalidów wojennych i ofiar represji trafia rocznie 3,5 mld zł w postaci różnych świadczeń, głównie 208 zł dodatku kombatanckiego i 165 zł ryczałtu energetycznego. Można także ubiegać się o dodatkową pomoc Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz 77 organizacji kombatanckich działających w Polsce oraz 53 za granicą.
Polscy kombatanci to ludzie z reguły już wiekowi, o bardzo skromnych świadczeniach. Do takiej grupy należy 80-letni Ryszard B. W 2013 r. złożył on wniosek o przyznanie uprawnień kombatanckich. Kiedy wybuchła wojna, miał pięć lat, gdy się skończyła – niespełna dziesięć. Nie mógł więc formalnie wstąpić do organizacji, ale miał kontakt z ludźmi z konspiracji i na ich polecenie przenosił różne pakunki. Mogły to być meldunki, bibuła, nawet broń. Robił to także podczas Powstania Warszawskiego.
Do protokołu przesłuchania zeznał: „Biegała nas banda chłopców po podwórku, podszedł do nas starszy chłopak i zaproponował nam, żebyśmy robili Niemcom psikusy. Smarowali klamki, dzwonili do drzwi. Na podwórku przybraliśmy imiona". Obecnie w takiej działalności dopatrzylibyśmy się tzw. małego sabotażu polegającego na pisaniu antyhitlerowskich haseł na murach czy dokuczaniu okupantom.
Decyzja kierownika Urzędu ds. Kombatantów była odmowna. Udział w Powstaniu Warszawskim nie może być traktowany jako pełnienie służby, a tym samym nie uprawnia do uzyskania uprawnień kombatanckich — stwierdził. Zgodnie z art. 1 ust. 2 pkt 3 ustawy o kombatantach (...) za działalność kombatancką uznaje się pełnienie służby w polskich podziemnych formacjach i organizacjach, w tym w działających w ramach tych organizacji oddziałach partyzanckich w latach wojny 1939–1945. Pełnienie służby w ruchu oporu było więc zorganizowaną działalnością przeciwko okupantowi. Ryszard B. nie przedstawił żadnych dowodów na pełnienie takiej służby.