11 lipca wejdzie w życie zmieniona ustawa o usługach detektywistycznych. Wprowadza ona jeden centralny i o połowę tańszy egzamin na licencję, który po raz pierwszy przygotuje Komenda Główna Policji. O tym, z jakiego materiału przeegzaminują przyszłych detektywów i jak wyglądać ma ubieganie się o licencję, zdecydował właśnie minister spraw wewnętrznych i administracji.
Mniej zdrad
Projekt rozporządzenia jest gotowy. Wymienia się w nim: konstytucję, przepisy ustrojowe, organizację i funkcjonowanie organów ścigania, ochronę danych osobowych i informacji niejawnych, prawo cywilne i karne, kryminalistykę, kryminologię i zasady wykonywania usług detektywistycznych. Egzamin składać się ma z dwóch części: pisemnej i ustnej. Test zawiera 80 pytań (trwa 110 minut), egzamin ustny - sześć. Pierwszy zalicza zdobycie 63 punktów, drugi - 24 pkt.
Koszt egzaminu wyceniono na 20 proc. przeciętnego wynagrodzenia, co oznacza ok. 700 zł (obecnie jest to 50 proc., czyli ok. 1,6 tys. zł).
Liczba firm detektywistycznych od kilku lat sukcesywnie rośnie. Jest ich ponad 300. Wielu przyciągają do tego zawodu niezłe zarobki - od 100 do 250 zł za godzinę. Taniej jest w mniejszych miastach, dużo drożej w wielkich aglomeracjach.
- Ludzie coraz częściej przychodzą do detektywów i są świadomi spraw, w jakich mogą uzyskać pomoc - mówi Rz" Karolina Bukowca, krakowski detektyw i członek Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów. Dodaje, że do niedawna najwięcej, bo 75 proc. klientów przychodziło ze sprawami damsko-męskimi, tj. rozwodów, dowodów niewierności, opieki nad dziećmi. Teraz rynek się zmienia. Stale rośnie zapotrzebowanie na pomoc w sprawach gospodarczych, takich jak egzekucja, ustalenie majątku, sprawdzenie kontrahentów, pomoc w rozwiązaniu innych kłopotów finansowych.