Omdlenia, odparzenia, a nawet problemy z sercem – wielogodzinna praca w kombinezonach covidowych coraz częściej odbija się na zdrowiu personelu medycznego. Tym bardziej że większość medyków rzadko spędza w nich maksymalne cztery godziny bez odpoczynku.
– Niektórzy, np. pielęgniarki, w strojach ochronnych spędzają całą dwunastogodzinną zmianę, a temperatura na oddziałach covidowych jest często wyższa niż gdzie indziej. W praktyce czują się jak w łaźni parowej, a pracują przecież fizycznie, np. podnosząc chorych – tłumaczy Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP).
Czytaj więcej
Fiasko rozmów ostatniej szansy. Medycy kontynuują protest i domagają się rozmów z przedstawicielem rządu.
– Zakażeń przybywa, a norm pracy w strefach covidowych nie widać. Być może gdyby urzędnicy Ministerstwa Zdrowia zmienili eleganckie stroje na kombinezony, powstałyby szybciej – ironizuje sanitariusz Krystian Krasowski z grupy Personel Pomocniczy w Ochronie Zdrowia.
A Krystyna Ptok dodaje, że czasami pot wręcz chlupie pielęgniarkom w gumowych butach. Niektóre placówki, np. Szpital Narodowy, wprowadziły własne zasady pracy w strefie covidowej. Medycy pracowali w niej trzy godziny, po czym rozbierali się z kombinezonów i mieli trzy godziny odpoczynku. Takie miejsca stanowią jednak wyjątek.