Blisko 7 punktów wynosi różnica między wynikiem z egzaminu z języka angielskiego przeciętnego ucznia z gimnazjum na wsi a ucznia ze szkoły w dużym mieście – wynika z opublikowanych wczoraj przez Centralną Komisję Egzaminacyjną wyników z tegorocznego egzaminu gimnazjalnego. Tak dużych różnic w punktacji nie ma między wynikami z testu humanistycznego oraz testu matematyczno-przyrodniczego.
Wyniki z egzaminu wraz z ocenami ze świadectwa decydują o dostaniu się do liceum lub technikum. Od przyszłego roku liczyć będą się też punkty z egzaminu językowego (odbył się po raz trzeci, by jego wynik informował o poziomie nauczania).
– Tymczasem słabsze wyniki młodzieży z wiejskich szkół z angielskiego, który wybiera ok. 80 proc. uczniów, się powtarzają – alarmuje Krzysztof Lipiński z Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej (prowadzi program „Youngster", polegający na organizowaniu szkół językowych dla uczniów na wsiach). – Za rok ten wynik może być podobny i młodzież z gimnazjów wiejskich będzie mieć mniejsze szanse na dostanie się do dobrych liceów – ostrzega. Dodaje, że MEN powinien zbadać, z czego wynika problem z angielskim, bo jednocześnie młodzież na wsiach co roku osiąga najwyższe wyniki z języka rosyjskiego (wieś – 29,97 punktów na 50, duże miasto – 19).
– Wszystko zależy od nauczycieli – uważa Ludmiła Stopińska, kierownik Wydziału Języków Obcych w CKE. – Kilka lat temu szkoły w miastach wycofywały się z uczenia języka rosyjskiego i bardzo dobrzy rusyciści pozostali jedynie na wsiach. Do wiejskich szkół z kolei trudno jest zatrudnić bardzo dobrego nauczyciela angielskiego, bo mają lepsze oferty w dużych ośrodkach.
Ministerstwo Edukacji twierdzi, że zna problem z angielskim na wsiach. Co robi, by go rozwiązać?