Województwa dolnośląskie i kujawsko-pomorskie opracowały wytyczne dla lokalizacji elektrowni wiatrowych. Proponują w nich m.in., by odległość wiatraka od domów wynosiła nie mniej niż 1000 m.
– Przyjmowanie przez województwa takich wytycznych do planów zagospodarowania przestrzennego w praktyce może zablokować rozwój energetyki wiatrowej w Polsce – ocenia Jacek Babczyński z EDP Renovaveis.
Firma ta w gminie Marogonin ma jedną z największych w Europie lądowych elektrowni wiatrowych o mocy 120 MW. Gmina zarabia na niej rocznie 4 mln zł. Docelowo EDP chce dwukrotnie powiększyć farmę wiatrową, a liczba masztów ma wzrosnąć o prawie 100. Inwestycja EDP jest warta ponad 1 mld zł, ale przeciwko rozbudowie farmy protestuje część mieszkańców, którzy boją się, że wiatraki zniechęcą turystów do przyjazdów do sąsiedniej gminy Gołańcz.
Podobnych protestów przeciwko wiatrakom jest obecnie w kraju 64 (według portalu [link=http://www.stopwiatrakom.eu" target="_blank]stopwiatrakom.eu[/link]) i coraz częściej prowadzą one do zablokowania lub opóźnienia inwestycji. W gminie Jeleniewo na Suwalszczyźnie, gdzie powstają trzy farmy o łącznej mocy ponad 100 MW, główne zarzuty mieszkańców dotyczą odległości wiatraków od domów mieszkańców. Według ich wyliczeń najbliżej położone wiatraki będą oddalone zaledwie o 380 metrów od budynków.
Plany ograniczeń dla budowy farm nie podobają się jednak wszystkim, bo gminy liczą na wysokie wpływy do budżetów. – Proponowane w wytycznych lokalizacje uniemożliwią postawienie siłowni wiatrowych. A rolnicy, chcąc poprawić sobie byt, złożyli już wnioski, że są zainteresowani postawieniem siłowni wiatrowych na swoim gruncie – mówi Irena Rogowska, wójt gminy Lubin.