Dutkiewicz: Wrocław postawił na nowe technologie

[b]Rz: Jak pan ocenia mijającą kadencję?[/b]

[b]Rafał Dutkiewicz:[/b] Dobrze choćby dlatego, że naszą odpowiedzią na kryzys w gospodarce było utrzymanie inwestycji we Wrocławiu. Wydaliśmy na inwestycje infrastrukturalne w tym okresie około 4 mld zł (łącznie z 2010 r. –red.), w tym na 160 km dróg lokalnych, sześć budowli mostowych i estakad. Dokonaliśmy także dużo inwestycji o charakterze społecznym, jak nowa szkoła, kilka przedszkoli, dwa żłobki. Powstała nowa siedziba Instytutu im. Grotowskiego, trzy nowe biblioteki i cztery duże hale gimnastyczne.

[b]Kadencja dużych inwestycji?[/b]

Rekordowych w powojennej historii Wrocławia. W przyszłym roku będą one jednak jeszcze wyższe. Gdyby zliczyć wartość wszystkich inwestycji prowadzonych obecnie w mieście, to wynosi ona 10 mld zł. Są to inwestycje zarówno rządowe, regionalne, jak i komunalne. To rekord, który podnosi jakość życia i poziom bazy podatkowej.

[b]Z czego jest pan najbardziej zadowolony? [/b]

Z coraz większego rozwoju przedsiębiorczości lokalnej. Od wstąpienia do Unii Europejskiej w całej aglomeracji wrocławskiej liczba miejsc pracy zwiększyła się o ponad 100 tys.

[b]Czy to rzeczywiście jest sukces władz miasta?[/b]

Wpływa na to wiele czynników, m.in. nasze położenie, połączenia drogowe, to że jesteśmy miastem akademickim. Gdy pojawił się tort inwestycyjny, to starałem się wyciąć z niego jak największy kawałek. I mam wrażenie, że to się udało.

[b]Na co położył pan największy nacisk w mijającej kadencji?[/b]

Postawiliśmy na gospodarkę opartą na wiedzy i podnoszenie kwalifikacji.

[b]Jak to wyglądało w praktyce?[/b]

Jeśli pojawiały się u nas firmy to takie z zapleczem badawczo-rozwojowym, zajmujące się nowymi technologiami. Współpracowaliśmy ze światem akademickim. Tym bardziej jestem zadowolony, bo w czasie kryzysu udało się pozyskać nam takich inwestorów jak IBM czy Ernst & Young. ”Newsweek” przygotował ranking miast, badając w którym można zrobić karierę zawodową. Na pierwszym miejscu znalazł się Wrocław. I to cieszy mnie bardzo, zważywszy, że zawsze w takich sytuacjach wygrywa Warszawa.

[b]Ma pan sobie coś do zarzucenia po tej kadencji? Coś się nie udało lub mogło wypaść lepiej?[/b]

Szybciej można było coś zrobić, coś innego jeszcze bardziej przypilnować. Nie mam jednak wyrzutów sumienia.

[b]Ta kadencja władz lokalnych wielu osobom kojarzy się z rosnącym zadłużeniem.[/b]

Równocześnie pojawia się wiele pozytywnych wypowiedzi wskazujących, że to zadłużenie jest zdrowe i nie przekracza żadnych zakazanych limitów. To nie są pieniądze przejadane, tylko przeznaczane na inwestycje. Mówienie, że samorządy są zadłużone, to odwracanie uwagi od zadłużenia państwa. Gdyby liczyć zadłużenie samorządów jak kraju, czyli do PKB, a nie do budżetu, okazałoby się, że wynosi tylko kilka procent, a nie kilkadziesiąt. Niedawno prof. Michał Kulesza powiedział, że dług publiczny w przeliczeniu na każdego Polaka wynosi 19 tys. zł, z czego zadłużenie samorządów wynosi 1 tys. zł.

[b]Jakie największe obawy ma pan w związku z rozwojem miasta w kolejnych latach? [/b]