Zgodnie z przepisami tylko 46 dużych miast w Polsce może na własny rachunek egzekwować zaległe daniny, np. zajmując rachunek bankowy dłużnika. Są to m.in. Warszawa, Kraków, Białystok, Rzeszów i Częstochowa. – U nas nie ma problemu. Ściągalność podatku od nieruchomości sięga 97 proc. Mamy uprawnienia organu egzekucyjnego i możemy reagować na bieżąco – mówi Jarosław Kapsa z Urzędu Miasta w Częstochowie.
Gorzej wygląda to w małych miastach i gminach, które muszą ścigać nierzetelnych podatników za pośrednictwem urzędu skarbowego. W ten sposób udaje się odzyskać mniej niż połowę długów. Tymczasem zaległości w samym podatku od nieruchomości wynoszą tam niejednokrotnie po 3 – 4 mln zł, co stanowi kilkanaście procent wpływów z tej daniny. Z zapłatą ociągają się zarówno firmy, jak i osoby fizyczne.
Dlatego Krosno zwróciło się za pośrednictwem posłów do Ministerstwa Finansów z postulatem nadania mniejszym miastom uprawnień organu egzekucyjnego, gdyż przyspieszyłoby to ściąganie należności i poprawiło stan finansów.
Pomysł popierają inne samorządy. – Moglibyśmy stosować takie środki jak np. egzekucja z pieniędzy, ruchomości i z rachunków bankowych – mówi Elżbieta Weigt z Urzędu Miasta w Lesznie. Jadwiga Kozłowska, skarbnik Łomży, wskazuje, że obecnie odzyskiwanie należności trwa nawet dwa lata.
Ministerstwo odpowiada jednak, że nie ma danych dotyczących zaległości gmin, przed ewentualną zaś zmianą przepisów konieczna byłaby dokładna analiza problemu. Resort chce też uniknąć nakładania się kompetencji samorządów i fiskusa.