Komisja Europejska wymaga od Polski, by już w 2012 r. deficyt sektora finansów publicznych ograniczyć do 3 proc. PKB z ok. 7,4 – 7,9 proc. w 2010 r.
W tej sytuacji Ministerstwo Finansów postanowiło nałożyć na samorządy tzw. regułę wydatkową. Szczegóły nie są jeszcze znane, ale wstępna propozycja resortu to ograniczenie deficytu samorządów do 4 lub 7 proc. ich dochodów już w 2012 r. W kolejnych latach limity są jeszcze ostrzejsze – docelowo miałyby wynieść 1 proc. dochodów.
Zatrzymanie rozwoju
W 2010 r., a plany na 2011 i 2012 r. są podobne, deficyt samorządów wyniósł 15 mld zł, czyli ok. 10 proc. ich dochodów. Ograniczenia proponowane przez rząd byłby więc dla lokalnych budżetów trudne do spełnienia. W debacie "Sztuczne limity nie mogą krępować inwestycji", zorganizowanej przez "Rz" i Polski Bank Przedsiębiorczości, samorządowcy przedstawili argumenty, że nagła, bez okresów przejściowych redukcja dziury budżetowej oznacza więcej strat niż korzyści. Przedstawili też rozwiązania, które pozwolą miastom i gminom inwestować, nawet po wejściu w życie niekorzystnych przepisów.
W debacie wzięli udział nie tylko samorządowcy, ale także przedstawiciele parlamentu i Kancelarii Prezydenta jako uczestnicy procesu legislacyjnego. Ministerstwo Finansów odmówiło udziału w dyskusji.
Uczestnicy debaty podkreślali przede wszystkim, że ograniczenia dotyczące deficytu uniemożliwią im realizację rozpoczętych już inwestycji. – Skutki spodziewanego mechanizmu ograniczenia deficytu będą niebagatelne. Przede wszystkim to zahamowanie rozwoju miast. Deficyt przeznaczany jest na inwestycje, a te oznaczają tworzenie miejsc pracy i w efekcie generowanie dochodów budżetowych z podatków. Tych korzyści zabraknie, jeżeli zahamujemy wzrost inwestycji – argumentował Michał Zaleski, prezydent Torunia.